31 października 2014

Plon wyścigu życia

Oto jeszcze jeden spacer po łąkach i leśnych ścieżkach w poszukiwaniu kwiatów, a właściwie tego czym stały się po okresie swej świetności. Choć swego czasu kwitły kolorowo i pięknie - każdy na swój sposób, prawda jest taka, że wszystkie dążyły do jednego - zapylenia i wydania owoców. My, ludzie, zachwycamy się barwami, formą, budową i fakturą naiwnie sądząc, że wszelkie rośliny kwitną po to, by radować nasze oczy.
Wiosna i lato - gdy życie tętni, mieni się (i zmienia) kolorami, pachnie, nęci i zaprasza do obcowania z przyrodą - to czas zachwycania i podziwiania większych i mniejszych cudów natury, których jesteśmy... świadkami.
Gdy fotowałam kwitnące rośliny niemal zawsze okazywało się, że pośród kwiatków, płatków, słupków czy łodyżek znajdują się jakieś owady. A nawet wtedy, gdy tematem zdjęcia był owad pasący się na kwiatku (a kadr nie był zbyt ciasny), później ze zdumieniem odkrywałam, że oprócz "tytułowego" owada na roślinie był jeszcze inny - mniejszy, kryjący się lub zakamuflowany. To właśnie dla owadów, tych okazałych - motyli, chrząszczy czy błonkówek oraz wielu skromniejszych, nierzucających się w oczy "robaczków", niemal wszystkie rośliny budzą się z zimowego letargu do kolejnego, jakże zróżnicowanego i barwnego wyścigu życia, by skorzystać z ich pomocy. Są też i takie, w których przetrwanie "wpisany" jest inny sprzymierzeniec - wiatr.
Kocanki piaskowe i koniczynę polną już znacie, pokazywałam je wcześniej. W drugiej połowie sierpnia zaczęło się POLATO - to takie moje określenie tej pory, gdy lato zaczęło gasnąć, przejrzewać, a słońce nie świeciło tak intensywnie jak dawniej, dając sygnał roślinom, by pomału kończyły wegetację.

Koniczyna polna (Trifolium arvense L.) z rodziny bobowatych (w tle kocanek piaskowych). Owocem jest drobny, często otulony kielichem strąk. Nasiona są jajowate, z lekkim połyskiem, zielonożółte lub brunatne.   (fot. 17 sierpnia)

28 października 2014

Spotkanie z łatczynem brodawnikiem

Łatczyn brodawnik (Decticus verrucivorus

Akurat klęczałam sobie na skraju ścieżki fotując niewielką kępę świerzbnicy polnej, głównie liście, bo kwiatów znalazłam ledwie trzy (nie wiem czy ją pokazywać, ponieważ nie mam pojęcia dlaczego aparat przekłamuje kolory i z różowego robi mi niebieski!??), gdy nagle Coś Zielonego wyskoczyło na ścieżkę i zażyczyło sobie sesji zdjęciowej. No, pasikonik to nie był - czegoś takiego raczej dotąd nie widziałam. Ciało zielone (ok. 3,5-4 cm długości), nogi i pokładełko brązowawe - jak na pasikonika To Coś było za krótkie i jakby pękate (proporcjami ciała przypominało larwę pasikonika). No, niech będzie, że krępe. Zachowywało się jednak spokojnie, więc uznałam toto za sympatyczne stworzenie. Pokładełko posiadają tylko samice, zatem jedno było już pewne. Oczywiście, później doszukałam się nazwy gatunkowej - to łatczyn brodawnik z rodziny pasikonikowatych.
A oto ilustrowana relacja z tego spotkania, które miało miejsce 28 września wczesnym popołudniem (ok. godz. 14). Akcja!

24 października 2014

Kupkówka pospolita, rajgras niemiecki


Gdy pod koniec maja na skraju Zapomnianej Łąki zobaczyłam obsypaną jasnożółtymi kwiatami kupkówkę pospolitą - wcale jej nie rozpoznałam. Wówczas nie było to ważne, zaChwyciłam się nią i już. Na szczęście sfotowałam także inne pędy tej trawy (na tym polegają bezcenne plusy pstrykania co popadnie), zatem jestem w stanie pokazać tę roślinę w kilku fazach jej rozwoju (lub odmianach?).
Na razie słabo znam się na gatunkach traw (roślin z rodziny wiechlinowatych), więc o ile nie popełniłam błędu myląc kupkówkę z inną trawą na którymś ze zdjęć, to przyznacie chyba, że jej wygląd znacznie zmieniał się w zależności od stopnia rozwoju lub miejsca, na którym wyrosła.
Kupkówka pospolita uważana jest za bardzo zmienny gatunek, w obrębie którego wyróżnia się przynajmniej 11 podgatunków. Ponieważ fotowałam tę roślinę na różnych łąkach i nigdzie indziej nie kwitła tak efektownie, jak na zdjęciu powyżej - przypuszczam, że raczej trafiałam na różne jej formy (odmiany lub podgatunki).
Cechą charakterystyczną dla kupkówki pospolitej, zwanej też rajgrasem niemieckim, jest zwykle falisty kształt gałązek, na końcach których wyrastają gęste kupki kłosków - stąd wzięła się ta nieco mało wdzięczna nazwa gatunkowa.

Kupkówka pospolita (Dactylis glomerata L.) z rodziny wiechlinowatych w pobliżu Łąki Północnej   - 21 maja
Kupkówka pospolita (Dactylis glomerata L.) jest wrażliwa na przymrozki, ale dobrze znosi zacienienie (Łąka Niespodzianek  - 25 maja)

20 października 2014

Galasy, galasówki, galasiątka


Myślisz, że te sterczące, czerwone wyrostki, które pojawiają się na liściach niektórych gatunków drzew to jakieś dziwne ozdoby czy raczej - mniej lub bardziej - pasożytnicze organizmy? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony to coś może wyglądać bardzo efektownie, z drugiej - jest to wytwór... liścia. Oczywiście, nie dobrowolny i nie bierze się z niczego. Jest to bowiem rezultat reakcji liścia na nakłucie przez np. samicę owada, najczęściej z rodziny galasówkowatych (mogą to być jednak i inne organizmy). Samica składając jaja jednocześnie wprowadza do tkanki roślinnej substancje, które powodują przyspieszone podziały komórkowe. W efekcie prowadzi to do powstania owych specyficznych wyrośli, zwanych galasami. Ich wygląd, kształt, wielkość i barwa są charakterystyczne dla danego gatunku owada.
A czym są te galasy? Ano, takim domkiem dla galasiątek   ;-D  - rozwijających się larw, a nawet zimujących poczwarek.
Na moich zdjęciach przedstawiam kilka rodzajów galasów drzew liściastych. Na zdjęciu poniżej widoczne są maleńkie, "młodziutkie" wyrośla. Spodziewam się, że później jeszcze się powiększyły. Niestety, pod koniec maja, gdy wielkie akacje wypuściły liście, zaprzestałam chodzenia do Zaczarowanego Lasu, gdyż stał się tak mroczny, że aż straszny.
Z góry przepraszam, za jakość zdjęć, ale większość powstała w trudnych warunkach oświetleniowych, mianowicie w cieniu. Galasiątka unikają chyba słońca!

17 października 2014

Jak kwitły i przekwitły

Niezapominajka leśna (Myosotis sylvatica

Jesień to czas kończącej się wegetacji. Chociaż dotąd można spotkać jeszcze kwitnące rośliny, to okres ich świetności już minął. Pomyślałam, że jest okazja, by pokazać kilka z nich - jak kwitły (dla przypomnienia) i jak wyglądały potem. Przedstawiam zatem niezapominajkę leśną, fiołka (bratka) polnego, lucernę mieszańcową, kozibród łąkowy, dziewannę kutnerowatą, pokrzywę, wrotycz, rumianek bezpromieniowy, koniczynę, ostrożeń lancetowaty oraz warzywny - niemal wszystkie opisałam już na blogu, podpięłam więc linki. Zebranie i odszukanie w swoich zbiorach zdjęć tych roślin zajęło mi sporo czasu. Przypuszczam, że gdy już nie będę szukać, z pewnością znajdzie się więcej roślin kwitnących i przekwitłych. Jeśli uzbiera się ich wystarczająco dużo, to pokażę je przy innej okazji.
 

14 października 2014

Śmigający w ściółce - żuk wiosenny


Dziś przedstawiam ilustrowaną relację ze spotkania z żukiem wiosennym (tak mi się przynajmniej wydaje po przyspieszonym kursie doktoranckim z cyklu "Co to za żuk?"). Jestem pewna, że w internecie znajdują się wizerunki tego żuka w jakości super-makro-de-lux i przy takim porównaniu moje fotki wypadają miernie, niemniej jednak posiadają one pewien niezaprzeczalny walor. Otóż nieostrość (oraz inne defekty) są nie tylko wynikiem NIEprzeciętnych umiejętności własnych. Sporą dawkę dynamizmu widoczną w postaci efektów specjalnych (rozmazania, różnorodne ujęcia) wprowadził bowiem obiekt mego (kilkuminutowego) zainteresowania, niejaki żuk wiosenny maści atramentowy (szafirowy?) metalik.
     Wystarczyło jedno spojrzenie na ziemię i od razu zauważyłam go pośród źdźbeł traw i opadłych liści - połyskiwał pięknym głębokim kolorem. Na pierwszym zdjęciu wygląda na monstrum, ale zapewniam, że miał między 1,5 a 2 cm długości. Siedział nieruchomo, zbliżyłam się więc, by przyjrzeć mu się z bliska (aparat w gotowości). Zastosowałam procedurę zwykłą: 1/ najpierw "czy gały widziały?", 2/ potem fotowanie. Byłam więc świadkiem jak żuczek ocknął się z kontemplacji i na mój widok (zapach - to pewniejsze) rzucił się do chaotycznej ucieczki. W tym momencie zaczęłam dopiero fotować.

Żuk wiosenny (Trypocopris vernalis) - gatunek chrząszcza z rodziny gnojarzowatych (Geotrupidae)  fot. 2 sierpnia

Oczywiście, chciałam zrobić zdjęcia z jak najbliższej odległości, ale żuk nie miał parcia na szkło i co chwilę zmieniał kierunek marszruty lekko strzygąc (mierząc we mnie) czułkami, którymi zapewne mnie lokalizował.

11 października 2014

Cieciorka pstra

Kwiaty cieciorki pstrej trochę przypominają mi koniczynę, są jednak większe i chyba zawsze dwubarwne (biało-różowe lub biało-liliowe). Z kolei liście przypominają mi wykę. Wszystkie te rośliny należą do rodziny bobowatych, ale do różnych rodzajów. Cieciorkę pstrą spotkałam w trzech miejscach: na Łące Wschodniej rosnącą razem z przytulią pospolitą, na poboczu drogi wzdłuż Baśniowego Pola oraz przy ścieżce wzdłuż Dużego Stawu.   
Gdy zapoznałam się z opisem gatunku, nieco zdumiało mnie to, że cieciorka potrafi tak bardzo się plenić. Choćby z tego powodu nie jest mile widzianym gościem w ogródku, natomiast jest bardzo pożądaną rośliną okrywową. Wyobraźcie sobie hałdy kopalniane, wielkie góry kamieni odpadowych porośnięte cieciorką. Szare, smutne zwałowiska stają się zielono-różowymi wzgórzami, nad którymi fruwa mnóstwo kolorowych motyli... Bo cieciorka pstra jest rośliną żywicielską gąsienic wielu gatunków motyli.
Mój ogród to łąki i miejsca, które odwiedzam. Cieszy mnie spotykanie różnych roślin, zwłaszcza kolorowych. Było mi miło poznać cię, urocza cieciorko!

Cieciorka pstra (Securigera varia) – gatunek rośliny z rodziny bobowatych

9 października 2014

Żmijowiec zwyczajny w czerwcu

Czerwiec tego roku był piękny - pogodny, ciepły, obfitujący w bujną zieleń i intensywne, energetyzujące kolory kwitnących kwiatów. Przeglądając i porządkując swoje zbiory znalazłam kilka zdjęć żmijowca zwyczajnego. Zatem przywołuję dziś jedno ze wspomnień tamtego czasu - niebieskie.

Żmijowiec zwyczajny (Echium vulgare L.) - fot. 4 czerwca
Żmijowiec zwyczajny (Echium vulgare L.) - fot. 4 czerwca

6 października 2014

Złoty chrząszcz i to "coś"


W trakcie fotowania rusałek admirałów uwijających się przy owocach, bądź odpoczywających na liściach czeremchy, ni stąd ni zowąd, na czubku jednej z gałązek coś rozbłysnęło w promieniach popołudniowego słońca. Ponieważ moje modele chwilowo odfrunęły na wierzchołek drzewa, postanowiłam przyjrzeć się owemu zjawisku. Wyglądało toto jak owalny, złoty i duży... guzik - właśnie takie skojarzenie mi się nasunęło. To niedorzeczne, pomyślałam, i zaczęłam fotować (a nuż ucieknie i nawet nie będę wiedziała co to było). Wkrótce lepiej dostrzegłam zarys - to duży chrząszcz o metalicznych pokrywach skrzydeł, które w słońcu mieniły się niczym srebro i złoto. Tak, wiem, że na zdjęciach ubarwienie tego chrząszcza okazało się zielono-złote, ale z odległości ok. 1 m  wydawało mi się złotawe, a częściowo widoczne białe wzory sprawiały wrażenie ciemnych  lub wklęsłych.
      Pod hasłem "złoty chrząszcz" natychmiast trafiłam na wizerunek oraz nazwę gatunkową - kruszczyca złotawka. Przeczesałam internet w poszukiwaniu wiadomości o tym owadzie, gdy niespodziewanie natknęłam się na innego, jednak łudząco podobnego chrząszcza o nazwie kwietnica różówka. Wyobraźcie sobie, że istnieją dwa niemal identycznie wyglądające chrząszcze należące do odrębnych rodzajów w podrodzinie kruszczycowatych! Podobno ich rozróżnienie możliwe jest jedynie na podstawie kształtu wyrostka znajdującego się na śródpiersiu.
Złoty chrząszcz, owszem, poświęcił mi kilka bezcennych minut swego czasu, ale brzucha nie pokazał. Zatem pozostało mi jedno - poznać inne różnice między tymi dwoma gatunkami.
Moje typowanie wskazuje na kwietnicę różówkę, a dlaczego? To wyjaśniam poniżej zdjęć.

Kwietnica różówka (Protaetia metallica) wygrzewająca się w słońcu na gałązce czeremchy  (fot. 27 września)

4 października 2014

Czarcie żebro, ostrożeń warzywny

Ostrożeń warzywny Cirsium oleraceum, czarcie żebro opis zdjęcia

Pod koniec lata kwitnące rośliny stanowią wyjątek. Brzozy od dawna gubią liście, wiele traw uschło i zżółkło, rośliny, wydawszy owoce, obumierają i brązowieją wtapiając się w coraz bardziej bure tło. Nadchodzi trudny czas dla pstrykaczy  :-) . Przemierzając ścieżki w Moim Lesie szukam więc takich, na które dotąd wstępowałam rzadko lub wcale. I tak przy brzegu Dużego Stawu porośniętego trzcinami natknęłam się na tę dość oryginalną roślinę o jasnozielonych, nieco kolczastych liściach i bladych kwiatach wyrastających na wierzchołkach sztywnych łodyg. Roślinę ze zdjęcia poniżej wypatrzyłam jako pierwszą - miała najwięcej kwiatów i była najwyższa (ok. 80 cm). Rozejrzawszy się dookoła znalazłam jeszcze trzy młodsze i mniejsze.
O ostrożniu warzywnym, bardziej  znanym mi z nazwy "czarcie żebro", słyszałam wiele (m.in. jest rośliną leczniczą i wykorzystywaną w farmacji), ale nigdy dotąd nie widziałam jej w naturze. Teraz wreszcie wiem już jak wygląda i jak ją rozpoznać.
Czarciego żebra wypatrywałam w wielu innych miejscach nad brzegami okolicznych stawów. Ostrożeń warzywny lubi glebę mokrą, nie przepada jednak za wodą stojącą. Zatem, być może, te cztery rośliny rosnące przy Drugim Zejściu (wydeptanym przez wędkarzy) to jedyne okazy w okolicy.
Zdjęcia zrobiłam w czasie dwóch ostatnich weekendów września.

2 października 2014

Piękny jesteś, admirale!

Rusałka admirał (Vanessa atalanta) - motyl dzienny z rodziny rusałkowatych (Nymphalidae)

W pierwszy jesienny weekend pogoda dopisała, pojechałam więc jak zwykle do Mojego Lasu. Gdybym miała wymienić trzy najczęściej występujące tam gatunki drzew, to byłyby to: sosna, brzoza i czeremcha zwyczajna. Wiosną czeremchy obsypały się białymi kwiatami, ale teraz ich owoce są już czarne, a co niektóre liście zaczęły zmieniać kolor - z pięknego jasnozielonego na różne odcienie żółci.
Tego urodziwego motyla z wyraźnym, barwnym wzorem na skrzydłach, który usiadł na żółtym liściu czeremchy zauważyłam od razu - to rusałka admirał. Widziałam co najmniej pięć osobników - wszystkie w pobliżu czeremch. I wszystkie pasły się sokiem wysysanym z bardzo dojrzałych owoców, albo wygrzewały w promieniach słońca siedząc na liściach tych drzew. W żadnym źródle nie znalazłam informacji, że rusałka admirał żywi się owocami czeremchy, zatem przedstawiam dowód, że tak właśnie jest. Przedstawiam zdjęcia kilku okazów sfotowane w ciągu dwóch weekendowych dni - motyle były tak zajęte spijaniem soków, a potem odbywały sjesty na liściach, że mogłam zrobić mnóstwo zdjęć. Dla mnie to także była uczta.