Pewnie, że znam lilie! Z ogrodów (cudzych), no i niekiedy kwiaciarka dodawała je do bukietu. Lilie wyhodowane w ogrodach, choć mogą mieć różne kolory kwiatów, znacznie większych, a przy tym mniej lub bardziej intensywnie nakrapianych, chyba nie mają tego... czegoś. Na widok niewielkich, lecz pięknie uformowanych kwiatostanów różowiących się nieoczekiwanie pośród podszytu lasu, człowiekowi ściska się gardło ze wzruszenia.
I mnie ono nie ominęło, gdy pewnego razu w botanicznym alpinarium przyłapał i unieruchomił mnie deszcz. Znalazłam schronienie pośród wysokich buków, przysiadłszy na kamieniu pod cisem, tuż obok ławki... mokrej) i miałam sporo czasu na różnego rodzaju refleksje (m.in. co ja tu robię??). W końcu deszcz się wypłakał, postanowiłam więc przemieścić się gdziekolwiek indziej. Jak okiem sięgnąć, nigdzie żywej duszy. Cisza, nie licząc odgłosów moich pośpiesznych kroków i kapiących z liści kropel. I nagle, zza drzewa ukazuje mi się smukła różowa nimfa (zdjęcia nr 2-5), nic nierobiąca sobie z ogromu zieleni otaczającego ją "prawie lasu".
Kiedy zaczęłam fotografować (a siąpiło jeszcze) wyjrzało słońce, odezwały się ptaki, wkrótce, choć nie wiem kiedy dokładnie, przestało też padać. Tego dnia w Botaniku spędziłam jeszcze sporo czasu, korzystając z doskonałej pogody.
 |
Lilia złotogłów (Lilium martagon L.) – gatunek rośliny wieloletniej z rodziny liliowatych [27 czerwca] |