Nowy Rok mamy już za sobą, tylko patrzeć kiedy nadejdzie wiosna :-) Wiem, że to całkiem optymistyczne stwierdzenie w tej chwili wydaje się dziwne, albo ciut nie na miejscu, jednak ja właśnie tak uważam. W świetle tego ILE roślin sfotografowanych w ubiegłym roku zostało mi do pokazania, całkiem poważnie obawiam się, że nie zdążę!!
Sądzę, że w obecnej sytuacji powinnam wręcz wprowadzić pewne zmiany. Choć identyfikacja roślin i zbieranie informacji o gatunkach jest bardzo zajmujące (czyli ciekawe i... czasochłonne), uznałam za zasadne powstrzymanie się od drobiazgowego ich opisywania. Przede wszystkim jest to fotoblog, zatem zdjęcia, jakie by nie były, stanowią jego istotę.
Z prób identyfikacji gatunków nie zrezygnuję (na co komu "bezimienne" rośliny?), jednak wyczerpujące opisy botaniczne będziecie mogli znaleźć dzięki linkom podpiętym do nazw. Tym sposobem ja oszczędzę sporo czasu, za to będę mogła częściej/więcej publikować :-)
W ostatnich tygodniach obróbka zdjęć zaczęła przebiegać sprawniej, ale i tak mam mnóstwo roboty - wiele zdjęć leżało odłogiem, ponieważ nie potrafiłam się z nimi uporać; inne, obrobione przed miesiącami wołają o pomstę do nieba, zatem i nimi muszę się zająć (czasem wręcz ratować!).
Dziś przedstawiam trzy wiosenne roślinki: śnieżnika lśniącego, barwinka pospolitego i epimedium wielkokwiatowe. Ich kolejność wynika z terminu kwitnienia (a przynajmniej z daty sfotografowania). Na początek (prawdopodobnie) odmiana śnieżnika lśniącego o różowych kwiatach -
Chionodoxa luciliae Boiss. 'Pink Giant' (no chyba, że jest to jakiś uprawny gatunek śnieżnika), spotkana w przydomowym ogródku.