Wiosna i lato - gdy życie tętni, mieni się (i zmienia) kolorami, pachnie, nęci i zaprasza do obcowania z przyrodą - to czas zachwycania i podziwiania większych i mniejszych cudów natury, których jesteśmy... świadkami.
Gdy fotowałam kwitnące rośliny niemal zawsze okazywało się, że pośród kwiatków, płatków, słupków czy łodyżek znajdują się jakieś owady. A nawet wtedy, gdy tematem zdjęcia był owad pasący się na kwiatku (a kadr nie był zbyt ciasny), później ze zdumieniem odkrywałam, że oprócz "tytułowego" owada na roślinie był jeszcze inny - mniejszy, kryjący się lub zakamuflowany. To właśnie dla owadów, tych okazałych - motyli, chrząszczy czy błonkówek oraz wielu skromniejszych, nierzucających się w oczy "robaczków", niemal wszystkie rośliny budzą się z zimowego letargu do kolejnego, jakże zróżnicowanego i barwnego wyścigu życia, by skorzystać z ich pomocy. Są też i takie, w których przetrwanie "wpisany" jest inny sprzymierzeniec - wiatr.
Kocanki piaskowe i koniczynę polną już znacie, pokazywałam je wcześniej. W drugiej połowie sierpnia zaczęło się POLATO - to takie moje określenie tej pory, gdy lato zaczęło gasnąć, przejrzewać, a słońce nie świeciło tak intensywnie jak dawniej, dając sygnał roślinom, by pomału kończyły wegetację.
Koniczyna polna (Trifolium arvense L.) z rodziny bobowatych (w tle kocanek piaskowych). Owocem jest drobny, często otulony kielichem strąk. Nasiona są jajowate, z lekkim połyskiem, zielonożółte lub brunatne. (fot. 17 sierpnia) |