Jeśli przyjrzeć się gałązkom, już teraz można zauważyć zwiastuny przyszłej wiosny - pąki już się utworzyły.
Poniżej zdjęć podaję wyjaśnienie zjawiska jesiennego żółknięcia i opadania liści oraz okoliczności sprzyjające wystąpieniu prawdziwie złotej jesieni.
Tymczasem zapraszam na jesienną impresję - bezustannie zmieniające się obrazy drzew odbijających się w parkowej sadzawce.
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Zdjęcia powyżej zrobiłam aparatem Nikon D50, którym niedawno zostałam obdarowana, za co jestem niezmiernie wdzięczna Darczyńcy. Jakiś czas temu mój wierny towarzysz, kompakt Sony, niespodziewanie poinformował mnie, że jego dni są policzone - najpoważniejszym, choć nie jedynym symptomem końca, jest migający na wyświetlaczu komunikat E:62:10, który oznacza awarię układu stabilizacji obrazu. Pewnym sposobem zminimalizowania poruszenia zdjęcia jest (tak to sobie wymyśliłam) podniesienie ISO i skrócenie czasu migawki.
Zdjęcia poniżej zrobiłam właśnie kompaktem Sony - tego samego dnia, nad tą samą sadzawką, tyle, że w nieco innym miejscu. Różnice w rozpiętości tonalnej i bogactwie barw, przynajmniej dla mnie, są od razu widoczne.
Choć jestem bardzo przywiązana do mojego aparatu przyznaję, że lustrzanka Nikon ujmuje mnie pięknem nasyconych barw odwzorowywanych na zdjęciach. Jest dla mnie wielką pociechą (i wyzwaniem!) po nieodżałowanej stracie. Jeszcze raz dziękuję Darczyńcy, który chce pozostać anonimowy (z trudem przychodzi mi uszanować Jego wolę). Obiecuję też często wyprowadzać Nikona na spacery :-) .
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
Jesienna impresja - drzewa odbite w wodzie |
------------------------------------------
Opadanie liści jest stosunkowo nową ewolucyjną zdobyczą roślin. Zrzucenie liści okazuje się korzystne, szczególnie w tych szerokościach geograficznych, w których na długie miesiące spada dobowa liczba słonecznych godzin.
Opadanie, czyli zrzucanie organów (liści, kwiatów i owoców), jest procesem naturalnym, zachodzącym u wszystkich roślin, którego przebieg jest kontrolowany przez roślinę. Jest to reakcja rośliny na zmieniające się warunki środowiska lub na osiągnięcie przez roślinę określonej fazy rozwojowej. Regulacja opadania organów zachodzi dzięki zróżnicowaniu poziomu hormonów stymulujących i hamujących wzrost.
W strefie klimatu umiarkowanego powszechne jest jesienne zrzucanie liści przez rośliny drzewiaste. Jest ono cechą adaptacyjną, zabezpieczającą drzewa przed odwodnieniem, gdy w okresie zimowym pobieranie wody z gleby jest ograniczone. Jednak zanim to nastąpi, w końcu lata i wczesną jesienią, coraz krótsze dni, a także stosunkowo wysoka temperatura powietrza przy niskiej temperaturze gleby powodują deficyt wody w roślinie. Następstwem tego jest synteza inhibitorów - kwasu abscysynowego i etylenu, które zapoczątkowują proces starzenia się liści. Opadanie liści może wystąpić również w innych porach roku niż podano powyżej jako reakcja na deficyt wody, w warunkach niedoboru składników mineralnych, a także w warunkach stresu termicznego lub świetlnego.
Opadanie liści poprzedza wytworzenie u nasady ogonka specjalnej luźnej warstwy komórek, zwanej strefą odcinającą (warstwa opadania), która odcina powoli dopływ składników odżywczych do liścia. Mechanizm odcinania jest związany ze zmianami w równowadze auksyn i etylenu. Obniżenie syntezy auksyn w starzejącym się liściu powoduje, że komórki w strefie odcinającej stają się wrażliwe na działanie etylenu. Pod wpływem tego fitohormonu następuje w nich synteza enzymów hydrolizujących polisacharydy blaszki środkowej - nierozpuszczalne pektyniany wapnia i boru przekształcają się w rozpuszczalne w wodzie galakturonany i kwas galakturonowy, co powoduje osłabienie spójności między komórkami i oderwanie liścia od pędu pod własnym ciężarem.
Pozbawiony substancji odżywczych liść nie jest w stanie odbudować w sobie chlorofilu, który w organizmach fotosyntezujących odpowiedzialny jest za zieloną barwę. Wodę, składniki mineralne oraz chlorofil pochłania w całości pień drzewa. Na liściach uwidaczniają się inne barwniki, które w czasie ciepłych pór roku (wiosna, lato) są wyciszone, np. ksantofile (barwnik żółty) czy karotenoidy (barwnik pomarańczowy). Antocyjany zaś, czyli barwnik czerwony produkowany jest z cukrów, które zostały uwięzione w liściach.
Różne gatunki drzew przybierają inny kolor, na przykład: dęby brązowieją, brzozy żółkną, a klony czerwienieją lub żółkną.
Po co liście żółkną i opadają?
Jedna z hipotez wyjaśniających zjawisko żółknięcia, bądź czerwienienia liści mówi np. o odstraszającym wpływie jaskrawych kolorów na owady, które przed zimą szukają schronienia dla siebie lub swoich jaj. Botanicy zaobserwowali, że te drzewa, które jesienią prezentowały najbardziej „bojowe”, jaskrawe barwy, wiosną okazywały się najzdrowsze.
Inna koncepcja wyjaśnia całe zjawisko z biochemicznego punktu widzenia. Ponieważ przed zimą drzewa magazynują wszelkie dostępne dla nich składniki odżywcze, muszą m.in. wycofać z liści węglowodany, związki fosforu i azotu i wykorzystać je następnie do tworzenia nowych tkanek. Podczas tego procesu antocyjany i karotenoidy pełnią funkcję ochronną – zmniejszają ilość światła docierającego do tkanek rośliny, przez co tworzy się mniej wolnych rodników, które mogłyby uszkadzać komórki, a cała biochemiczna reorganizacja zachodzi bez zakłóceń.
Kiedy złota jesień?
Idealne warunki do barwienia się liści to słoneczna jesień z ciepłymi dniami i chłodnymi, ale nie mroźnymi nocami.
Chłodne powietrze, szczególnie w nocy, oraz dużo słońca w czasie dnia przyspieszają proces tworzenia w liściach czerwonych i fioletowych barwników. Bardzo niskie temperatury, wręcz mróz, szybko kończy proces zmiany koloru liści i przyspiesza ich opadanie. Podobnie działanie ma susza w okresie wzrostu drzew.
Według średniej z ostatnich kilkudziesięciu lat szczyt złotej jesieni powinien przypadać na wschodzie Polski około 10 października, w centrum około 15 października, a na zachodzie kraju około 20 października. Dość często zdarza się, że szczyt złotej jesieni opóźnia się o 1-2 tygodnie. W ostatnich latach zdecydowanie najpóźniej złota jesień nadeszła w 2006 r.
Gdy pojawią się mrozy (zwykle pod koniec października), liście powinny ostatecznie opaść z drzew. Tym samym zakończy się fenologiczna jesień i rozpocznie się zima.
Fenologiczna wiosna rozpocznie się w kwietniu.
źródło 1, źródło 2, źródło 3, źródło 4, źródło 5, źródło 6,
.82.39.
Piękne i oryginalne są Twoje impresje, Aniko. Różnicę w barwach zdjęć też widzę, ale nie wiem, czy naprawdę, czy zasugerowałem się Twoimi słowami.
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje podajesz (aczkolwiek trudne w szczegółach) o opadaniu liści.
Gratuluję posiadania lustrzanki! Ja eksperymentuję na swoim małym prztykadełku; ostatnio doszedłem do wniosku, iż za dużo od niego oczekuję, chcąc funkcji i jakości właściwych raczej aparatom ze znacznie wyższych półek.
Dziękuję, miło mi. Jeśli nie widzisz różnic w kolorystyce, to też dobrze, ale wierz mi na słowo - zdjęcia z Nikona wymagały co najwyżej kosmetycznej obróbki, natomiast przy zdjęciach z Sony natrudziłam się sporo, by osiągnąć taki efekt (do którego wcześniej, bez porównania zdjęć z obu aparatów, nawet nie próbowałabym uzyskać).
UsuńChoć kompakt ma nieocenioną zaletę, jaką jest jego kieszonkowy rozmiar, przyznaję, że ma on pewne ograniczenia (zwłaszcza prosty model), których nie da się przeskoczyć. Ale coś za coś, no i lepiej zrobić jakieś zdjęcia podczas wyprawy, niż ich nie zrobić, prawda?
Prawda, Aniko. W końcu w górach jestem głównie dla wrażeń. Nie bardzo widzę możliwość chodzenia cały dzień po bezdrożach z dużym aparatem w ręku czy na szyi, a znowu ten kieszonkowy jest jaki jest, ale nie zganiam wszystkiego na niego.
UsuńWszystkie cztery z Nikona piękne - nie wiem, który obraz bym wybrał, gdybym miał wskazać najlepszy. Ale i te dwa ostatnie z Sony są fajne (to przedostatnie wypadłoby fajnie na tapecie) :o) Myślę, że teraz rozwiniesz w pełni skrzydła, dawaj, dawaj! :o)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!! Nawet się nie spodziewałam, że te kadry będą się Tobie podobać (tak jak i mnie), gdyż jestem tak oczarowana soczystością barw Nikona, że trochę potrwa zanim będę w stanie obiektywnie ocenić swoje zdjęcia :-)
UsuńNo i wreszcie zdobędę praktyczną wiedzę o działaniu aparatu - pojęłam już (i przekonałam się praktycznie) jak bardzo można zmienić ogniskową (a zatem i wygląd kadru) przy jednej z wybranych przysłon. W kompakcie przysłona i ogniskowa zmieniały się przy niewielkim użyciu zoomu. To dlatego nie byłam w stanie tego ogarnąć (zauważyć i kontrolować).
Jestem pewna, że rozwinę skrzydła (choćbym miała je sobie przypiąć!), oby tylko pogoda i tematy (kreatywność?) dopisały. No i zdrowie, czego i Tobie życzę. Pozdrawiam i dziękuję :-)
Świetnie to wyszło, gratuluję kreatywności.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Miałam trochę szczęścia będąc w tym miejscu o właściwej porze. Parę minut później zachmurzyło się i zerwał się wiatr - czar chwili prysnął, obrazy zniknęły. Pozdrawiam
UsuńOdbicia w wodzie zawsze zachwycają oko. Świetny pomysł z tymi fotkami! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :-)
UsuńJak pisaliśmy wcześniej - kwestia matrycy i interpretacji naświetlenia przez układ elektroniczny aparatu. najlepsze są takie które robię RAW a wtedy sami decydujemy o doborze parametrów (jak przy fotografii analogowej)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś uznam, że moje zdjęcia i umiejętności nie są już zwykłą amatorszczyzną, może pomyślę o RAW. Na razie to nie ma sensu - i tak nie umiem posługiwać się, choćby GIMP-em.
UsuńManet i Monet mogą Ci się kłaniać w pas! Jestem pod wielkim wrażeniem! Piękne światło, wręcz impresjonistyczne przeżycia...
OdpowiedzUsuńWidząc odbicie drzew w sadzawce przyszły mi na myśl obrazy impresjonistów. Skorzystałam z danej mi chwili, by je zarejestrować. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :-)
Usuń