Uzupełniam zatem informacje i dokumentację zdjęciową stulisza Loesela o kadry wykonane w okresie wegetacyjnym. Z moich obserwacji wynika, że roślina ta nieczęsto pojawia się wśród upraw, choć spotykam ją niekiedy na skraju pola rzepaku. Zwykle widuję ją na nieużytkach.
Stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) – gatunek rośliny z rodziny kapustowatych [5 czerwca] |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 27 maja |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 27 maja |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 3 lipca |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 10 września |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 11 czerwca |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 15 września |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 15 września |
stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) 15 września |
Zdjęcia powstały w latach 2013-2014 (wykonałam je kompaktem Sony).
Jeśli chcesz zobaczyć wygląd owoców stulisza zobacz wpis pt. Czyje te igiełki?
-------------------------------------------
Stulisz Loesela (Sisymbrium loeselii) – gatunek rośliny z rodziny kapustowatych. Występuje na dużej części Azji oraz w środkowej i południowej Europie.
Status gatunku we florze Polski: kenofit.
Nazwa gatunkowa upamiętnia niemieckiego botanika i lekarza – Johannesa Loesela.
Łodyga - prosta, wzniesiona o wysokości 30-60, wyjątkowo do 100 cm. Cała lub przynajmniej dołem owłosiona, przy czym włoski skierowane są w dół.
Liście - lirowate, tworzące rozetki, ułożone skrętolegle, bez przylistków, często siedzące. Są silnie owłosione.
Kwiaty - żółte, drobne zebrane w małe kwiatostany na szczytach pędów.
Kwitnie - od maja do sierpnia.
Owoc - łuszczyna na bardzo cienkiej szypule, o długości ok. dwukrotnie mniejszej od długości łuszczyny.
Roślina jednoroczna, czasami dwuletnia, hemikryptofit.
Występuje w miejscach ruderalnych, na przydrożach i nieużytkach.
Jest także zaliczana do chwastów w gospodarce rolnej w Polsce.
źródło 1,
a.26.18. (164) [49] /107/
Śnieg? Ach, tak, widziałem w górach. To takie coś białego, prawda?
OdpowiedzUsuńOglądam Twoje zdjęcia tak wielu mało znanych i niepozornych roślinek, i czasami wydaje mi się, że widziałem już taką w naturze, czasami, że jednak nie, bo pewnie znowu coś pomyliłem.
Bywa też, że nachodzi mnie zdumienie, gdy próbuję sobie (jakże daremnie!) wyobrazić, co widziałbym, co odczuwał i myślał, idąc miedzą czy dziką, niekoszoną łąką, mając tyle wiedzy o tych zielonych różnościach pod nogami, co ma Anika. To przeczucie, bo przecież nie obraz, potrafi oszołomić i wzbudzić zazdrość połączoną z podziwem.
Ha, gdyby tak było, ale nie jest! Krzysztofie! Moja pamięć nie przypomina dysku komputera, więc z czasem zapominam i nazwy, i informacje o roślinach, jednak wcale się tym nie przejmuję. Ten blog stał się bazą wiedzy, po którą zawsze mogę sięgnąć, a nawet porównać z późniejszymi doświadczeniami, czy uzupełnić.
UsuńZdradzę Ci co odczuwam idąc wśród "zielonej różności pod nogami" - często wypatruję... nowości, roślin, których wcześniej nie widziałam i nie znałam, ale równie często (coraz częściej!) komplpletnie nie dbam o botanikę. Najbardziej szukam interesujących, wizualnie estetycznych obiektów i ujęć do sfotografowania. To, że osiągane efekty nie bardzo to potwierdzają, to już inna sprawa.
A co do śniegu, to jednak w górach widujesz go co roku, prawda? Nie to co w Poznaniu, gdzie poprószy raz czy dwa razy podczas zimy.
Więc szukamy tego samego! Obrazów, które pobudzą nasz zmysł estetyczny. Obrazów zdolnych wzbudzić w nas zachwyt, a niechby tylko miły uśmiech.
UsuńZa śniegiem nie tęskno mi, nie. W niedzielę, gdy byłem nieco wyżej, dopadła mnie śnieżyca z wiatrem. Przez ponad godzinę mało co widziałem, a aparat dopatrzył się właściwie tylko białych drobin wypełniających kadr.
Śnieg bywa piękny w słońcu. Widziałem go złotym, diamentowym, błękitnym nawet, ale rzadko, nader rzadko.
Zdjęcia nie dogonią obrazu w pamięci, zwłaszcza jeśli jest to pamięć osoby wrażliwej na piękno.
Czasami fotografowanie przypomina ściganie ulotnych miraży, przynajmniej u mnie. Ich nie da się uchwycić w kadrze.
Krzysztofie, podzielam Twoje odczucia towarzyszące fotografowaniu. Ale niezależnie od tego, co czy jak mi wychodzi, i tak uwielbiam te chwile, gdy "mierzę" się z obiektywem na świat.
UsuńPrzepiękne zbliżenia, żółte kwiaty zawsze prezentują się wspaniale. Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńKadzisz, pozdrawiam
UsuńŚwietna dokumentacja poglądowa. Wręcz książkowa.
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że mam wrodzony talent :-D
Usuń