Już w Wielki Czwartek, gdy przechodziłam koło Łąki Północnej, do której mam najbliżej, zobaczyłam coś, od czego ścierpła mi skóra. Spychacz, zwiezione pnie drzew ułożone w wielki stos, mnóstwo pali wbitych w ziemię w równych odstępach, a przede wszystkim nagą, czarną ziemię obdartą ze wszystkiego, czemu dotąd gościnnie służyła, poznaczoną śladami koparki. Widok był porażający! W jednej chwili zrozumiałam, że oto jestem świadkiem nagłej i niespodziewanej zagłady łąki. Nieużytku, powiesz, ale to nie tak. Grunt na terenie miasta jest cenny, nawet jeśli przez wiele lat stał odłogiem. Jednak to nie jest nieużytek - to żywy organizm, złożony z wielu roślin, które rosły tu latami, a jesienią wysiały nasiona w nadziei stworzenia nowego życia, owadów, robaków, pająków - i był to ich cały świat. Teraz został bezpowrotnie zmasakrowany i skazany na wyrugowanie, zabetonowanie i zniewolenie.
Zagłada Łąki Północnej - koła koparki rozryły ziemię i zmasakrowały rośliny, które od lat ją porastały. |
Ta ścieżka prowadziła do pałki szerokolistnej rosnącej na niewielkim, podmokłym skrawku ziemi. On też zapewne zostanie zniszczony |
W ziemi osadzono mnóstwo drewnianych pali. Stoją jak bezgłowi, bezręcy żołnierze wcieleni do nowej służby. |
To tam znalazłam powojnika pnącego, który tak mnie zachwycił. |
Nie będzie też łobody. Co prawda nie rośnie na grodzonym terenie, ale spychacz panoszący się wszędzie zniszczył, wyrwał z korzeniami większość tych roślin. Na nic nie zdały się moje jesienne zabiegi - rozsiałam nasiona łobody na łące, która... właśnie utraciła prawo bytu.
Jest mi bardzo smutno z tego powodu.
Ale mam chociaż jedną dobrą nowinę. Być może udało mi się uchronić przed koszeniem pewien uroczy skrawek ziemi przed ogrodzeniem dużej posesji - poprosiłam o to właścicielkę i ta zgodziła się chętnie. Dziękuję!
Czytając, smuciłem się i wkurzałem razem z Tobą, Aniko. Tej łąki nie znałem, ale poznałem Twoje słowa, a poprzez nie Twoje stany emocjonalne i w pewnej mierze Ciebie. Ta wiedza zrobiła na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Krzysztofie. Od tego czasu, przez kolejne dwa lata nic się nie działo, zatem to miejsce nazwałam Łąką Ogrodzoną. Jednak dwa sezony to za mało czasu, by na nieużytku, który wcześniej w większości był polem, powstała łąka z bogactwem roślinności, choć wyraźnie zaczynała żyć swoim własnym życiem. Niestety, pod koniec tej zimy znów zjawili się robotnicy, przywieziono ciężki sprzęt, wykarczowano mnóstwo drzew i krzewów i zaczęła się budowa szeregowych domów jednorodzinnych.
Usuń