Dziś drugi i ostatni już dzień Świąt Bożego Narodzenia. Spędźcie go pięknie, najlepiej jak się da, bo jutro trzeba wrócić do zwykłej rzeczywistości :-)
Różyczka liściowa, rozeta liściowa (łac. rosula, ang. Rosette) – kępa liści |
Różyczka liściowa, rozeta liściowa (łac. rosula, ang. Rosette) – kępa liści |
Różyczka liściowa, rozeta liściowa (łac. rosula, ang. Rosette) – kępa liści |
Astronomiczna wiosna rozpocznie się za 84 dni.
To już koniec rozetowego cyklu. Obrazki są jakie są - powstały w drodze eksperymentów z efektami dostępnymi w przeglądarce IrfanView. Przy tworzeniu kolejnych obrazków wręcz starałam się zresetować swoją pamięć, by uzyskać w miarę odmienne wyniki obróbki (nieodzowne były odstępy czasu). Nie do końca się to udało w sensie różnorodności, za to dość solidnie przećwiczyłam różne efekty, warianty ustawień, odkryłam parę innych możliwości. Dla mnie była to pożyteczna zabawa twórcza z elementami łamigłówki i solidną porcją kolorów, których deficyt w obecnej porze roku daje mi się już mocno we znaki :-) .
Piękno pięknem a ja czasami.... lubię sobie takie młode listki z rozety na wiosnę podskubać - bardzo bogate źródło witamin.
OdpowiedzUsuńNie sprzeciwiam się racjonalnemu wykorzystywaniu roślin, zachęcam jedynie, by się im przyglądać, dostrzegać (a może i podziwiać) i nie niszczyć bezmyślnie. Doceniam ich swoistą urodę oraz zdolności do przetrwania i przystosowania się. Pozdrawiam :-)
UsuńSzamanie trudno nazwać bezmyślnym niszczeniem - co innego jazda na quadach czy wyścigi buldożerów - ale to nie ja.
OdpowiedzUsuńJedzenie też powinno pięknie wyglądać - zachęci do skosztowania nawet niejadków :-) Wierzę, że nie niszczysz przyrody, bo potrafisz znaleźć ciekawe rośliny i żyjątka :-) Pozdrawiam
Usuń"Jedzenie też powinno pięknie wyglądać" - dobry postulat - zapewniam że po 12 godzinach na szlaku, je się byle jak, byle co a smakuje jak francuska kuchnia ;-)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zgadza się - jak człowiek głodny to zje przysłowiowego konia z kopytami, ale zdałam sobie właśnie sprawę ze swoich ograniczeń, których nawet nie zamierzam zwalczać - np. znaleźć się gdzieś w tropikach i wcinać tłuściutkie cykady, albo gdzieś na dalekiej północy i zajadać się na wolnym powietrzu (aromat!) przez pół roku fermentującymi ptakami... Cóż, nie jestem zdolna do wielkich poświęceń, ale doceniam to, że nikt ich ode mnie nie wymaga (jak dotąd). Pozdrawiam
UsuńObsmażane pędraki są całkiem niezłe - przywiózł mi z RŚA znajomy ksiądz misjonarz. ;-)
UsuńNiedoczekanie!!! :- [ Nie w tym wcieleniu, przynajmniej!
UsuńRozumiem - nie zamierzasz jechać na misje... ;-)
UsuńPs. placki z tapioki też jadłem - taki dziwny ciut i ostry smak ale dobre...