Dziś kilka zdjęć z pierwszego "spektaklu", który mogłam podziwiać 12 kwietnia. Jak dotąd. pogoda i okoliczności sprzyjają i od tego dnia codziennie fotografuję mirabelki, gdziekolwiek się znajduję.
Zimą przyglądałam się niejednemu takiemu kolczastemu drzewku i nie pomyślałam nawet, że może to być mirabelka. Teraz jednak wszystko się wydało i ja to sobie zapamiętam :-) |
Wcale nie było łatwo uchwycić to mrowie niewielkich i delikatnych kwiatków. Z pewnej odległości kwiaty mirabelek są śnieżnobiałe, świeże i cudowne, jednak "złapane" w kadr okazują się wyrastać na całkiem grubych i ciemnych gałązkach. W dodatku tło często jest jeszcze bure, gdyż inne drzewa nie mają liści. Oczywiście, z każdym dniem przybywa zieleni, a ja, póki starczy kwiatów mirabelek, nie ustaję w treningach ich uwieczniania.
Jak wspomniałam, to była pierwsza próba, a były (i będą, mam nadzieję) kolejne. Ciekawe, czy będzie widoczny postęp, czy zdjęcia okażą się lepsze? Zobaczymy. Zobaczycie!
y64.5..
Cudne te drobne kwiatuszki :) U mnie w pobliżu ich nie ma, chociaż kiedyś na prawie każdej działce można je było znaleźć...
OdpowiedzUsuńU mnie, na szczęście, sporo jest tych drzewek. Żałuję tylko, że tak krótko kwitną...
Usuńpiękne są, mam mnóstwo ich zdjęć
OdpowiedzUsuńJa również :-)
UsuńJak tylko wyjdę z domu, czuję oszałamiający zapach mirabelek, które kwitną w pobliżu mojej ulicy. Na mojej działce też uchowało się jedno drzewo i wygląda cudownie.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia piękne, jak zawsze :) Nie znam się, ale najbardziej podoba mi się siódme od góry, jest w nim coś bajkowego...
Dziękuję :-) Mniej więcej cały czas zmierzam w tym kierunku - żeby zdjęcia miały choć odrobinę magii, ale i światła, i koloru. Pozdrawiam
UsuńŁadne, uśmiechnięte zdjęcia pięknych kwiatuszków. Pozazdrościłem. Jutro urwę się cichutko z pracy i zrobię sesję zdjęciową druhny, jak to ładnie napisałaś, Wiosny.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatuszki, więc ja się uśmiecham - może to widać na zdjęciach? W każdym razie - chciałabym :-)
UsuńI co? Zdążyłeś sfotografować mirabelki? Bo u mnie wczoraj padał deszcz i zaczął padać śnieg mirabelkowy...
Aniko, dzisiaj po raz pierwszy od ponad tygodnia wyrwałem się poza ogrodzenie lunaparku i doznałem oszołomienia postępami, jakie uczyniła wiosna przez ostatnie dni. Do mirabelek nie dotarłem, zatrzymany przez magnolie. Ty przecież wiesz, że przy kwiatach czas inaczej mija, że pędzi jak zwariowana wyścigówka.
UsuńA Twój uśmiech widać.
O, tak! Magnolie hipnotyzują, trudno się od nich oderwać, o ile trafi się na nie w czasie rozkwitu.
UsuńCieszę się :-)
Zgadzam się takie okiści kwiecia, to na makra niewdzięczny obiekt, ale za to jak zdjęcie wyjdzie fotografującemu tak jak zamierzył to i satysfakcja wielka i dla oglądających radość.
OdpowiedzUsuńMnóstwo kwiecia mi odpowiada, gorzej z tymi gałązkami - bardzo kontrastują i... brudzą kadr. Szkoda, że kwitnienie mirabelek już się kończy, nie zdążę należycie potrenować :-)
UsuńWidać ich świeżość i ulotność. I od razu wyobraźnia podsuwa ich piękny zapach :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuń