Miło jest być witanym kwiatami, zwłaszcza, gdy wcale się nie ich spodziewamy - ani powitania, ani kwiatów.
Pewnego razu, a było to tak niedawno, po uroczym spotkaniu z małym, brązowym motylkiem, zorientowałam się, że czas już wracać z mojej długiej (lecz zawsze za krótkiej!) wyprawy. Idąc ścieżką, którą ktoś już wydeptał, wkrótce i nagle znalazłam się na poboczu jezdni częściowo okalającej Mój Las. Choć się śpieszyłam (przynajmniej tak wypadało), z przyzwyczajenia i zaskoczenia, że leśny czar prysł, idąc wzdłuż jezdni przyglądałam się roślinności, ot, tak, na wszelki wypadek. Przeszłam zaledwie kilkanaście kroków, gdy spotkałam ją, kwitnącą jakby dla mnie. Wysoka na półtora metra, pomimo skrzywionej łodygi, kwitła pięknie, przeciskając się sprytnie pod gałązkami rosnącego przy niej drzewka.
Nigdy wcześniej nie widziałam naparstnicy rosnącej dziko, jednak od razu ją rozpoznałam. Chwila kontemplacji nad cętkowanymi naparstkami, kilkanaście zdjęć zrobionych w pośpiechu, a potem - z motylkiem i naparstnicą w głowie, droga powrotna minęła mi jak mgnienie.
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – gatunek rośliny należący do rodziny babkowatych |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – została rozpowszechniona na ziemiach polskich w XVIII-XIX w. jako roślina ozdobna i samorzutnie rozprzestrzeniła się w środowisku. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – łodyga pojedyncza, gruba wzniesiona łodyga osiąga do 150 cm wysokości. W górnej swojej części jest okryta gęstymi, drobnymi włoskami. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – rurkowato dzwonkowa korona kwiatowa jest wewnątrz owłosiona. Pięciodziałkowy kielich kwiatowy jest tylko przy nasadzie nieco zrośnięty. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – w kwiatku jest jeden słupek z długą i cienką szyjką, oraz 4 pręciki, przy czym dwa są wyższe, a dwa niższe. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – kwiaty są przedprątne, tzn., że w jednym kwiatku pręciki dojrzewają wcześniej, niż słupek. Jest to zabezpieczenie przed niekorzystnym dla rośliny samozapyleniem. Kwiaty zapylane są przez owady. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – jest rośliną trującą. Składniki chemiczne i działanie toksyczne podobnie jak u naparstnicy zwyczajnej. Zatrucia objawiają się bólami i zawrotami głowy, zaburzeniami widzenia, biegunką, wymiotami, skurczami naczyń wieńcowych, dusznością, sinicą. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – kwitnie od czerwca do września. |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – rośnie głównie w świetlistych lasach, w wolnych przestrzeniach kosodrzewiny, na porębach leśnych, na obrzeżach lasów, w ziołoroślach górskich. Wymaga żyznej gleby. |
Piękna naparstnico, byłaś nikczemna czy to nikczemność ciebie spotkała? Na kogo spojrzałaś cętkowanymi (złymi??) oczami, kogo rozgniewałaś, że cię unicestwił?
Gdy kilka dni później poszłam zobaczyć naparstnicę, nie zastałam jej. Zniknęła.
Całkowicie. Z korzeniami.
Czasem myślę, że może to ja nieopatrznie rzucam klątwy, wydając rośliny, miejsca i zakątki na zatracenie. A jeśli tak nie jest, bo i bez mego udziału (zaChwycenia) działoby się to, co się dzieje?
Na myśl o tym, odczuwam wdzięczność za wszystko co było mi dane zobaczyć, że zdążyłam... zanim...
Rola kronikarza jest dość przygnębiająca (to nie tak miało być!), ale jakże inaczej dowiedzielibyście się o tym, że ta naparstnica w ogóle istniała?
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – forma biała |
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.) – forma biała |
Po naparstnicy o różowych kwiatach nie było śladu, ale wtedy, gdy ją spotkałam, zauważyłam nieopodal i drugą roślinę, którą jednak ktoś złamał (próbował zerwać, ale się nie dała?).
Po paru dniach, stojąc nad pustym miejscem, przez długą chwilę nie mogłam uwierzyć, jak taka piękna i dorodna roślina mogła zniknąć... zupełnie?
A wtedy, jakby na pocieszenie, dostrzegłam białe kwiaty tej drugiej (przełamanej przecież) naparstnicy. Na przekór wszystkiemu - złym i niszczącym rękom, przybierając kształt zygzaka, i ona zakwitła. Czemu na biało? Cóż, zdarzają się formy białe naparstnicy purpurowej (bo to chyba ona?), ale mnie się zdaje, że tak właśnie chciała dać świadectwo, swojej i tamtej, niewinności.
t24.08. (74)
Od kiedy cztery dni temu naparstnica brzydko pofarbowała mi spodenki, już się nie lubimy ;)
OdpowiedzUsuńA serio - bardzo ładna roślina, nawet też zrobiłem jej kilka zdjęć ostatnio, ale po obejrzeniu Twoich swoich nie pokażę :)
Nie śmiem przypuszczać, że... Nie, to niemożliwe!
UsuńKiedyś przestrzegałeś mnie przed falą hejtu, a ja odpowiedziałam, że skoro dotąd nie nadeszła (choć zasługiwałam, a jakże!), to może już mnie to nie spotka. A jednak nadeszła, z dość nieoczekiwanego kierunku.
Wyrosła... we mnie.
Wszędzie schody! Zdjęcia nie wyglądają tak, jak je widziałam w czasie obróbki i po eksporcie. Teraz, na blogu, dostały jakichś dziwnych kolorów, ale nie mam już sił i pomysłu, by dalej (bez końca!) próbować coś wskórać.
Przesadzasz - moim zdaniem kolory są świetne i niczego bym w nich nie zmieniał. Zupełnie serio.
UsuńAniko, spokojnie, powoli, to nowy sprzęt, nowy obiektyw (bo dalej używasz Pentacon?) powoli :) Poza tym- ja też uważam, moim skromnym okiem, że kolory są OK.
UsuńMarek z Wlkp.
Chciałabym wiedzieć, czy te kolory są "świetne"/OK, biorąc pod uwagę moje (nie)umiejętności, czy zupełnie obiektywnie? Bo jeśli obiektywnie, to nabieram pewności, że moje widzenie kolorów, zwłaszcza w różnym świetle, jest poważnie zaburzone.
UsuńCzy obiektywnie nie wiem ;) moim subiektywnym zdaniem są OK, są dobre, są bliskie naturalności, a Twoje widzenie nie jest zaburzone, to męka tworzenia, nieustępliwe dążenie do ideału.. acz przyznam, że mając podobne, nie raz stwierdzam że chyba nadmierne (moje), choć z drugiej strony ... no sam nie wiem ... Bez względu na wynik, to co robisz jest dobre, bo to twoja pasja i twoje dążenie, czasem warto dostrzec i to.
UsuńMarek z Wlkp.
Dziękuję. Ładnie to wytłumaczyłeś. Kupuję :-)
UsuńJedna z moich ukochanych roślin ogrodowych:) Naparstnicę zapewne ktoś wykopał, żeby posadzić w ogrodzie - widywałam już kwitnące egzemplarze w centrum ogrodniczym, więc jest to możliwe. A przecież tak łatwo wyhodować je z nasion...
OdpowiedzUsuńKiedy ją znalazłam byłam "pewna", że uciekła z czyjegoś ogrodu - bo taka duża i okazała, a wyszło na to, że być może stało się odwrotnie.
UsuńMnie udało się kiedyś zobaczyć przy leśnej ścieżce pomarańczową lilię. Całą drogę zastanawiałam się jak jej cebulka trafiła do tego miejsca. Ponieważ nie miałam aparatu postanowiłam wrócić następnego dnia. Niestety już jej nie było...
OdpowiedzUsuńEh, skąd ja to znam...? Może dlatego nauczyłam się cieszyć tym, że przynajmniej znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie, by... zdążyć zobaczyć, nim zniknie bezpowrotnie.
UsuńZtamtad znikla, a pojawila sie u kogos w ogródku. Ktos sie naszarpal z kopaniem, ale zaoszczedzil pare zlotych, brawo :/
OdpowiedzUsuńNa dziko duzo ich widzialam w górach Harzu, czesto rosly calymi przydroznymi, uroczymi szpalerami.
Ach, szpalery naparstnic! To musiał być widok!!
UsuńHa ha ha kogoś zachwyciła jeszcze bardziej niż ciebie Aniko. Ale skoro tam rosła i kwitła, a jest to przecież roślina dwuletnia, to może gdzieś niedaleko, mniej widoczne, rosną roczne siewki, jeszcze bez kwiatów i tylko z zielonymi liśćmi. I za rok to one będą kwitnąć. A jeśli rabuś nie uszkodził zbyt korzenia i podlewał ją po posadzeniu w swym ogródku, to i u niego, z samosiewu, pojawi się za rok całe stadko, a za dwa lata łany kwiecia. Zaś biała w lesie, da nasiona nie tylko białe ale i różowe. Naparstnica (piękna) czarownica.
OdpowiedzUsuńMarek z Wlkp.
Trochę mnie pocieszyłeś, Marku, ale wychodzi na to, że jeśli zobaczę w tym miejscu kwiaty naparstnicy, to pewnie zdarzy się to dopiero za rok.
UsuńAle wtedy powinno ich być dużo, szpaler :))), poza tym może coś jeszcze tam już w tym roku szykuje się do zakwitnięcia? Przecież czasem ten sam gatunek kwitnie różnie .. gleba, wilgotność, stanowisko... to ma znaczenie, może gdzieś tam niedaleko coś jeszcze jest dwuletniego. :)
UsuńMarek z Wlkp.
a jeszcze nie zdążyło zakwitnąć
UsuńMarek z Wlkp.
Zatem będę tam zaglądać :-)
UsuńTo są uroki spacerów z aparatem, zawsze coś się znajdzie, ale brakuje Ci psa, z psem i aparatem jest jeszcze fajniej.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że z psem i aparatem dostałabym... kota ;-)
UsuńNaparstnicę purpurową zlokalizowałam ostatnio na 2-letnim zrębie. Jest naprawdę piękna.
OdpowiedzUsuńAż zazdroszczę znaleziska :-)
UsuńKocham tę roślinę. Pozwalam się jej rozsiewać tam, gdzie sobie zażyczy i corocznie raduje moje oczy. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńTeż bym jej pozwoliła :-)) Pozdrawiam
UsuńRóż, magenta to trudny kolor :p Ale bardzo ładne, nie marudź :) Gratuluję znaleziska. MI tak naprawdę dziką w środku niczego udało się znaleźć tylko raz. Bo tak to ewidentnie był jakiś wędrowniczek z pobliskich zabudowań. A tą najprawdopodobniej ktoś...wykopał :(
OdpowiedzUsuńPewnie tak - ktoś wykopał. Wczoraj rozglądałam się za nowymi, choćby rozetami, ale niczego poza jeszcze kwitnącą i niesamowicie zakamuflowaną naparstnicą nie widziałam.
UsuńAch, opublikowałam na tym blogu tysiące zdjęć, więc postanowiłam, że nie będę ich już poprawiać (prawie żadnego! ;-P), bo czekają następne. A właśnie niedawno odkryłam przyczynę powodującą odbarwianie zdjęć przy ładowaniu w DXO i coraz lepiej radzę sobie z tą niedogodnością.