17 lutego 2013

Zaczarowany powojnik

Powojnik pnący  -  owoce (niełupki ) z pierzastymi wyrostkami

Powojnik po prostu mnie oczarował, dlatego nie mogłam oprzeć się pokusie, by zamieścić jeszcze kilka zdjęć. Tym bardziej, że gdy odwiedziłam go po dwóch dniach (w tym czasie spadł śnieg, a potem nastąpiła odwilż, zrobiło się wilgotno i pochmurno) ten jakby zatracił gdzieś całą swoją wyjątkową urodę - piórka zrobiły się szare i zwisały niemal żałośnie. Gdybym wtedy zobaczyła go po raz pierwszy, nie domyśliłabym się jak potrafi być urodziwy... Być może te zdjęcia to ostatnie świadectwo cudownego spotkania, z którego tak bardzo się cieszę.
Na wszelki wypadek oderwałam kilka nasion i rozsiałam je w kilku miejscach na łące - niech rośnie!
Przyjrzałam się też dokładniej okazowi, który wspiął się wysoko na drzewo - to zadziwiające, ale pomimo tak wielu wietrznych dni, jego pióropusze pozostały jakby nietknięte. Tam na drzewie wiatr z pewnością szybciej je osuszył z wilgoci, bo nadal wyglądają bardzo okazale. Możliwe, że jest to nawet jakaś inna odmiana, gdyż pióropusze powojnika na drzewie sprawiają wrażenie znacznie większych.

powojnik pnący (Clematis vitalba)
powojnik pnący (Clematis vitalba)   
powojnik pnący (Clematis vitalba)   
powojnik pnący (Clematis vitalba)   
powojnik pnący (Clematis vitalba)   
powojnik pnący (Clematis vitalba)   
powojnik pnący (Clematis vitalba)   



Wcześniejsze zdjęcia oraz botaniczny opis powojnika pnącego przedstawiłam tutaj.


powojnik pnący, Clematis vitalba, powojnik pnący zdjęcia, powojnik pnący zimą obrazy, powojnik owoce zdjęcia, powojnik pnący grafika, Clematis vitalba zdjęcia, powojnik pnący chwile zachwycone, Clematis vitalba chwile zachwycone,

4 komentarze:

  1. Oj, pierwsze i trzecie zdjęcie bardzo mi się podobają :) Ja ostatnio choruję na zatoki i praktycznie nie mam możliwości wychodzenia z domu - ale na wiosnę obiecuję sobie pohasać po łąkach i lasach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podajmyż sobie ręce! Ja, "pastwiąc" się nad złapaniem ostrości owocu głogu spędziłam po kostki w śniegu 40 minut podczas dwugodzinnego spaceru w mrozie. Dotąd "liżę rany" :-). Wychodzi na to, że fotografowanie to jedno, a strój roboczy i kontrola nad czasem podczas zajmującego (a jakże!) fotografowania - to drugie :-).
      Dziękuję za skomplementowanie zdjęć :-). Ale nie wahaj się krytykować (doradzać) - wszelkie uwagi przyjmę z pokorą. Pozdrawiam Cię i Twoje zatoki :-).

      Usuń
  2. Bardzo ładne zdjęcia, szczególnie trzecie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń