Mniszek lekarski kwitnie do sierpnia, a nawet dłużej, jednak okres najobfitszego wysypu kwiatów już minął. Znacznie częściej spotykam dmuchawce lub pozbawione owoców łodygi niż żółte kwiaty tej rośliny. Lubię początek wiosny, gdy robi się wyraźnie cieplej, zazieleni się młoda trawa, a pośród niej wyrastają kolorowe kwiatki. To chyba najradośniejszy i najbardziej żywiołowy okres wiosny w mieście - do pierwszego koszenia.
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) - gatunek wieloletniej byliny należący do rodziny astrowatych. Rosnąc w pobliżu dróg przyczynia się do oczyszczania atmosfery - wchłania metale ciężkie (np. cynk, chrom, ołów lub kobalt) |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) i jasnota purpurowa (Lamium purpureum L.) - najwyraźniej lubią występować razem. |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) posiada właściwości lecznicze - obniża poziom cholesterolu, pomaga w leczeniu miażdżycy, początków cukrzycy, stosowany przeciw kaszlowi i wysypkom. Zalecany jest również przy chorobach skóry – ułatwia zabliźnianie ran. |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) - działa moczopędnie, pomaga w schorzeniach dróg żółciowych i kamicy żółciowej oraz przy problemach wątrobowych czy kłopotach trawiennych. |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) - dawniej młode koszyczki kwiatowe wykorzystywano jako namiastkę kaparów. |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) - owocem jest szara niełupka, z długim dzióbkiem i puszystym aparatem lotnym powstałym z puchu kielichowego. Jest czworograniasta, żeberkowana, pokryta brodawkami. |
|
Mniszek pospolity, mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.) - owoce mogą być przenoszone przez wiatr na bardzo dalekie odległości. Jedna roślina wydaje w ciągu roku ok. 3000 nasion. |
Opis botaniczny mniszka pospolitego, zwanego też lekarskim przedstawiłam
TUTAJ.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Teraz, gdy wiosna jest w pełni, nikt nie pamięta (i nie chce!) jak to z Zimą było.
A było tak.
Chodząc po ciemku, jeszcze jesienią, Pani Zima naoglądała się reklam: Kupuj! Kupuj!
Poszła więc do sklepu sprawić sobie przyodziewek.
|
- Chciałabym przymierzyć suknię. |
|
- Oczywiście! A którą?
- Tę białą! |
w73.68.
To były by jedne z najwspanialszych roślin na ziemi - gdyby nie te ich rozety które dewastują życie innym roślinom. Poza tym są pośrednio przyczyną wymierania zapylaczy - otóż nasi "ogrodnicy" (czyli milion cymbałów posiadaczy "domu z ogródkiem") dbają o trawniki, zatem mlecze im przeszkadzają, no to opryskiem w nie, bo faktycznie ręcznie to mordęga - ale nie robią tego zaraz na początku okresu wegetacyjnego, kiedy jeszcze nie ma kwiatów - ale dokładnie w porze najsilniejszego kwitnienia i to w środku dnia w efekcie zapylacze dostają potężną dawkę trucizny koncernu Monsanto (rzekomo nieszkodliwej - ale jakoś szefowie i udziałowcy tego koncernu nie delektują się lampka roundupu...).
OdpowiedzUsuńNa szczęście miejskie mniszki traktowane są jedynie ostrzem kosiarki i to najczęściej po okresie kwitnienia, czyli, gdy owady skorzystają już z pyłku i nektaru kwiatów.
UsuńPrzyroda zdołałaby to wyregulować w ciągu kilku lat sama, gdybyśmy tylko tak bardzo nie chcieli mieć jednorodnych trawników, jak blat stołu (bez urazy:). Co i tak się nie uda, bo klimat w tym kraju nie brytyjski :). Widziałem ogród gdzie rosły sobie m.in. podagryczniki, pozostawione same sobie, nie rwane, nie pryskane, zostały stopniowo w ciągu kilku lat częściowo zagłuszone i sprowadzone do właściwych rozmiarów przez inne rośliny, bodziszki, kurdybanki, jasnoty i całe mnóstwo innych. Natura natura. Równie potężna co piękna. W drugiej jego części, gdzie były rwane i pryskane, zginęło wszystko a podagryczniki i tak potem odbiły. I się rozhulały, nie mając żywych barier z innych roślin. Piszę o nich tu, bo to osławieni nawet bardziej jeszcze niż mniszki, wyjątkowi ekspansjoniści i przyprawiaczeobólogrodniczejgłowy :). ALE PODOBNIE było tam z mniszkami, nie tykane rosną w ilościach nie nadmiernych. Pięknie kwitną, sieją się, mają swe rozety - ale przyroda reguluje, inne rośliny też walczą i wszystko jest tip top. I na koniec jak zawsze, bo popełniłem tu już kilka wpisów, wyrażam zachwyt blogiem. Ten blog to blog nad blogi. :)
UsuńOtóż to! Obserwując okoliczne nieużytki, których dotąd (szczęśliwie) nikt nie tknął, dostrzegam jakąś równowagę wśród roślin, a przynajmniej brak szczególnej dominacji jednych gatunków nad innymi. Ja również nie lubię jednorodnych trawników, w dodatku wygolonych. Wolę żywioł i pasCudne zachwaszczenia, tę rozmaitość i bogactwo życia. Jestem też przekonana o tym, że zachwaszczone trawniki w mieście znacznie lepiej przysłużyłyby się środowisku, sprawniej niwelując zanieczyszczenia powietrza. Byłoby też więcej owadów, ptaków itd.
UsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa na temat bloga - nie miałam pojęcia, że kogoś (kogo?) może zachwycić. Ale w końcu... o to mi zawsze chodziło - by na otaczającą nas przyrodę patrzeć z większą uwagą i poszanowaniem :-)
Dziękuję i pozdrawiam
Ładnie wygląda ta niemal naga główka mniszka trzymająca kilka jeszcze nasion chcących już lecieć ku swojemu przeznaczeniu. Niech lecą, rosną, zakwitną i wypuszczą w świat kolejną generację nasionek ze spadochronem.
OdpowiedzUsuńAniko, a właściwie dlaczego Zima wybiera suknie białe? Nie chce się wyróżniać wśród śniegów? Namawiałbym ją do sukni błękitnej w takim odcieniu, jaki miewa lód w pogodny dzień zimowy.
Są miejsca, gdzie mniszki plenią się na potęgę, w innych jest ich trochę, ale nie przybywa, pomimo ogromnej ilości nasion, które wytwarzają. Widocznie natura sama to jakoś kontroluje.
UsuńA co do sukni Pani Zimy - myślę, że jest ona bezbarwna, przeźroczysta i w zależności od światła zmienia barwę na białą (we wszystkich odcieniach), stalowoszarą lub błękitną :-)
A ja myślę sobie, że suknię zmieniającą barwy, nie tylko Zima chciałaby mieć...
Usuń