Śliwa domowa mirabelka (mirabelka; Prunus domestica L.) |
Inne drzewa nie ocknęły się z jeszcze, np. ta wierzba o spiralnie poskręcanych konarach (może to wierzba mandżurska?).
Wierzba (Salix L.) – rodzaj drzew, krzewów lub płożących krzewinek z rodziny wierzbowatych (Salicaceae Mirb.). |
Wiąz szypułkowy z Parku Wilsona równiez nie zdradza jeszcze oznak życia.
Wiąz szypułkowy, limak (Ulmus laevis) - gatunek drzewa należący do rodziny wiązowatych. |
Za to brzozy już kwitną, jednak z daleka wyglądają na pogrążone w zimowym śnie.
Brzoza brodawkowata, brzoza zwisła (Betula pendula Roth) – gatunek drzewa z rodziny brzozowatych (Betulaceae Gray). |
A tak rozwinęły się kwiaty leszczyny. Kotki męskie urosły i stały się jasnożółte. Kwiaty żeńskie pozostały maleńkie, ukryte w pączkach. Trzeba się dobrze przypatrzyć, by zauważyć ich czerwone znamiona.
Leszczyna pospolita (Corylus avellana L.) – gatunek krzewu należącego do rodziny brzozowatych (Betulaceae Gray). |
Kwitną też topole. Niektóre gatunki mają kotki czerwone, inne kremowe lub jasnoszare.
Topola (Populus L.) – rodzaj drzew z rodziny wierzbowatych (Salicaceae Mirb.). Rozdzielnopłciowe, dwupienne, zebrane w kwiatostany zwane kotkami, które są wiatropylne. |
Jednak najbardziej uwagę przyciągają niewielkie drzewka lub krzewy kwitnące na biało. Nazywam je mirabelkami, ale niekoniecznie wszystkie nimi są. Za to z pewnością należą do rodziny różowatych i rodzaju śliwa.
Śliwa domowa mirabelka (mirabelka; Prunus domestica L. subsp. syriaca (Borkh.) Janch. var. cerea) – podgatunek lub odmiana (w zależności od systemu klasyfikacyjnego) rośliny z rodziny różowatych. |
Śliwa domowa mirabelka (mirabelka; Prunus domestica L. subsp. syriaca (Borkh.) Janch. var. cerea) |
Śliwa domowa mirabelka (mirabelka; Prunus domestica L. subsp. syriaca (Borkh.) Janch. var. cerea) |
Śliwa domowa mirabelka (mirabelka; Prunus domestica L. subsp. syriaca (Borkh.) Janch. var. cerea) |
Lilak pospolity (Syringa vulgaris L.) – gatunek rośliny z rodziny oliwkowatych. |
Lilak pospolity (Syringa vulgaris L.) |
Lilak pospolity (Syringa vulgaris L.) |
Wtedy wydaje mi się, że nic nie ma sensu, a wszystko co robię jest bezcelowe lub zmierza w niewłaściwym kierunku. Drętwota. |
W krótkie i ponure zimowe dni często bywam przygnębiona. Jakbym była uwięziona... |
To stara fabryka. Niszczeje od wielu, wielu lat. Wydała mi się tonącym okrętem. Zimą i ja zapadam się w odmęty nicości. |
Z każdym dniem, widząc oznaki życia w przyrodzie, i ja budzę się z odrętwienia zmysłów. Znów chcę ruszyć na moje łąki, które odwiedzam od lat. Chciałabym w końcu zrobić piękne zdjęcie, lecz wiem, że przede mną droga ciągle daleka.
Widocznie nie otrząsnęłam się jeszcze z zimowo-jesiennej melancholii, a może gdzieś zapodziałam różowe okulary, gdyż widząc niemal na każdym kroku - w zaroślach, na ścieżkach, łąkach, a nawet polach mnóstwo śmieci i odpadów, aż drętwieję ze zgrozy!
Mój obecny aparat (wszystkie zamieszczone tu zdjęcia zrobiłam lustrzanką Nikon D50) niespecjalnie nadaje się do zdjęć makro, takich z bardzo bliska. Za to zdecydowanie lepiej niż kompakt Sony robi zdjęcia krajobrazowe. Za czasów kompaktu unikałam takich kadrów, bo zwyczajnie mi nie wychodziły, ale teraz chętnie próbuję sił. Czy jednak będę miała szansę, by pstryknąć kawał przestrzeni... wolnej od butelek i rozbitego szkła, najrozmaitszych plastików, petów, kapsli, po(d)rzuconych lodówek, kanap i odpadów budowlanych?? Z każdym rokiem jest gorzej.
Urodziłam się za późno, za wcześnie czy w niewłaściwym miejscu?
A wracając do fotografowania, a właściwie fotowania, bo w moim przypadku ciągle o tym pierwszym nie ma mowy - bardzo chciałabym zrobić świetne, a przynajmniej poprawne zdjęcie w technice high key. Zdjęcia kwiatów mirabelek były tego próbą. Dość mierną, powiedzmy to sobie otwarcie ;-).
Choćby ze względu na moją "przypadłość" popadania w jesienno-zimową melancholię, początkowo nieświadomie, a z czasem z narastającą determinacją, cały czas dążę do tego, by pochwycić światło słoneczne. Nie wprost, to zrozumiałe, lecz to odbite od płatków kwiatów i liści, emanujące witalnością i energią. Życiem, z całą jego mocą!
Próbuję znaleźć rozwiązanie, by z jednej strony odważyć się podnieść EV więcej niż o 2/3 (przekonałam się, że histogram na to pozwala), nie przejmować się zanadto mrugającymi diodami alarmującymi "prześwietlenie" oraz poglądem na wyświetlaczu (bo i tak niedokładny), a jednocześnie nie zatracić szczegółów (ostrości) na zdjęciu.
Wszelkie wskazówki na ten temat są mile widziane!
W ten oto sposób dotarłam do miejsca, które w moim odczuciu jest pewnym rozdrożem, a właściwie przejściem z jednej ścieżki na inną.
W czterysta czterdziestym siódmym poście opublikowanym na tym blogu informuję, że dojrzałam do tego, by coś zmienić. Czy tę zmianę wprowadzę w życie (będę potrafiła?), tego w tej chwili nie wiem. Wiem jednak co było i dlaczego tak dalej być nie może.
Zaczęłam prowadzić fotoblog, by mieć motywację do robienia zdjęć i jakoś zaprezentować światu swoje "dzieła". Wówczas byłam tak "zielona" jak ikonka trybu automatycznego, od której zaczęłam swoją przygodę z fotografią. Pierwszym niedoborem jaki u siebie zauważyłam, był brak wiedzy na temat uwiecznianych obiektów - roślin łąkowych. Niedługo potem uzmysłowiłam sobie, że wcale nie robię takich ładnych zdjęć jak inni i jakbym sama chciała. Stąd, przy mojej ambicji i determinacji, niemal natychmiast powstał pomysł, by zająć się identyfikacją i opisywaniem pstrykniętych roślin.
Tłumaczyć dalej?
Tak bardzo zapuściłam się w ścieżkę botaniczną, że identyfikacja oraz zgłębianie morfologii rozmaitych roślin (a później pojawiły się owady i inne stwory) sprawiły, że przygotowanie i opracowanie materiałów do jednego posta wymagało (średnio!) kilku godzin pracy, a same zdjęcia stały się tylko dodatkiem.
Nie mam już tyle czasu i nie to chcę robić w przyszłości. Czas, którym odtąd będę dysponować chcę przeznaczyć na realizowanie pierwotnego celu - na fotografowanie.
W tej chwili o wiele bardziej interesuje mnie zgłębianie tajników fotografowania i praktykowanie - eksperymentowanie i zdobywanie doświadczeń, nauka i korzystanie ze wskazówek - jak i co poprawić/zmienić, a także obróbka. Zdaję sobie sprawę, że nie dorosnę do pięt żadnemu z mniej lub bardziej znanych fotografów. Gdyby cel był taki, już dawno porzuciłabym to zajęcie (eh, ta konkurencja ;-P ). Liczy się sama przyjemność z fotografowania, bycia w miejscach, których w innych okolicznościach pewnie bym nie odwiedziła, zauważanie (i podziwianie) tego, na co wcześniej nie zwróciłabym uwagi, a także na zmaganiu się z materią - "niesfornym" obiektem i "głupim" aparatem, na poszukiwaniu nieodkrytego skarbu - próbach przekucia wycinka świata w samodzielny byt, interesujący kadr. Marzę o tym, by zrobić (nie)jedno dobre zdjęcie, które podobałoby mi się, nawet po upływie dłuższego czasu. Niby tylko tyle, ale dla mnie to ogromne AŻ.
w36.59
U mnie jeszcze mirabelki nie kwitną a pełno ich w okolicy, dziś wyruszam na działki z aparatem, może tam uchwycę śliczne białe kwiatuszki
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w fotograficznych przedsięwzięciach.
UsuńA ja powiem Ci szczerze cenię sobie każdy jeden post na tym blogu ze względu na opisy botaniczne. Jakże dokładne i wyczerpujące. Ale dopinguję w fotografowaniu, proponuję spróbować z obiektywami manualnymi + pierścienia pośrednie - świetne w makro, jednak wymagają sporo cierpliwości w ostrzeniu ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać. Nie wiedziałam, że zaglądasz tu tak często :-)
UsuńZawsze może to być drugi blog tylko na zdjęcia, bez zbędnych opisów ot coś w rodzaju portfolio :-) Szkoda by było w tym "mieszać" ... Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNie założę kolejnego, czwartego(!!) bloga, a na portfolio muszę zasłużyć, przede wszystkim we własnych oczach ;-)
UsuńNareszcie wiosna! Ja też za nią tęskniłam. A dopiero teraz, po szarej zimie-nie_zimie, czuję JAK BARDZO!
OdpowiedzUsuńLubię tu do Ciebie zaglądać i w niepogodny czas znajdowałam tu ciepłe zdjęcia. A po opisy na pewno będę wracać. Dzięki :-)
Życzę Ci realizacji marzeń i stanu podniecenia / zaciekawienia / chęci do działania :-)
Dziękuję bardzo za słowa otuchy. Mam nadzieję, ze dni tego blogu nie są jeszcze policzone. Coś wymyśliłam :-)
UsuńRób, co czujesz, nic na sile. Tak jak piszesz, zeby miec przyjemnosc z fotografowania i zeby szukac. Jestes tak konsekwentna i wytrwala osoba, ze bedzie i high key i co tam tylko :)
OdpowiedzUsuńIlustrowanie opisów botanicznych już mi nie wystarcza, ale wpadłam na pewien pomysł "rozszerzający", o którym napisałam w następnym wpisie. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam
UsuńUwielbiam kwitnące mirabelki. Pięknie pachną i oznaczają, że wiosna już zagościła na dobre:-)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Aniko.
OdpowiedzUsuńOj, tak: kwitnące mirabelki oszałamiają swoim pysznym wyglądem. Doczekaliśmy wiosny.
Dwa razy czytałem Twoje słowa, bo bardzo mi się podobały, może dlatego, że zobaczyłem zza nich zarys sylwetki Aniki pilnującej swojej prywatności, a tutaj tak bezbronnej wobec zimowej szarości.
Rozumiem Twój wybór, w końcu podobny jest do moich wyborów: jak ja wolę skupić się na słowach, tak Ty na zdjęciach. Dobrych zdjęciach. W mojej ocenie już robisz je dobrze, ale oczywiście życzę Ci osiągnięcia biegłości technicznej właściwej dla zawodowców, także tego wszystkiego, co umożliwia robienie zdjęć artystycznych, ciekawych, oryginalnych. Niech podobają Ci się po latach.
Dziękuję, Krzysztofie, za zrozumienie. Jeszcze nie wiem dokładnie czego naprawdę bym chciała, ale z pewnością wkrótce to samo do mnie przyjdzie. Na razie wiem, że potrzebuję więcej "przestrzeni". Zobaczymy, co z tego wyniknie. Sama jestem ciekawa.
Usuń