Aby zobaczyć turkusowe wody Morza Czerwonego, wpierw musiałam pokonać ogromną Pustynię Arabską (Wschodnią). Jej krajobraz stanowi przede wszystkim sieć suchych uedów porośniętych skąpą roślinnością. Z wysoka można było zobaczyć rozgałęzione koryta pradawnych rzek.
Lot nad pustynią. Widok z samolotu na Pustynię Arabską |
94% powierzchni Egiptu zajmują pustynie, głównie żwirowe i kamieniste. W zachodniej części kraju sporo jest też pustyń piaszczystych. Przeważająca część kraju jest wyżynna, jednak są to wyżyny dość nisko położone nad poziomem morza (średnio 320-250 m n.p.m).
Widok z samolotu na Pustynię Arabską |
Każdy hotel jest inny, ale nie da się wytrzymać bez klimatyzacji (byłam tam w drugiej połowie sierpnia). By uniknąć problemów zdrowotnych (np. szoku termicznego czy przeziębienia) nie zaleca się obniżać temperatury poniżej 26 °C, także na noc.
Parapety są tam zbędne, a dachówki stanowią wyłącznie element dekoracyjny.
Hurghada ma klimat zwrotnikowy suchy - przez cały rok świeci słońce. W najchłodniejszym miesiącu (luty) temperatura powietrza w dzień wynosi minimum +23 °C. W najcieplejszym miesiącu (sierpień) temperatura powietrza wynosi powyżej +35 °C. W okolicach Hurghady, jak i na całym wybrzeżu Morza Czerwonego, średnia roczna(!!) wysokość opadów wynosi mniej niż 25 mm lub opady nie występują wcale.
Tylko w wąskim pasie wybrzeży Egiptu amplitudy temperatur dobowych utrzymują się na niskim poziomie. W głębi kraju piasek na pustyni nagrzewa się do 70 °C, a w nocy temperatura drastycznie spada do kilkunastu stopni.
Marmurowe posadzki w tym klimacie, moim zdaniem, to nie luksus, lecz konieczność. Marmur nigdy nie nagrzewa się tak, by poparzyć. Można po nim chodzić boso i zawsze będzie tylko przyjemnie ciepły.
Marmurowe schody |
Przed i po skorzystaniu z basenu, a także podczas plażowania, wejście pod prysznic to czysta przyjemność.
Prysznic przy basenie |
Kto nie ma ochoty kąpać się w strasznie słonym (i ciepłym!) morzu, niechaj korzysta z basenu. Te są regularnie czyszczone, a woda poddawana jest częstym kontrolom sanitarnym. Żaden hotel nie pozwoli sobie na to, by ichni Sanepid odciął go od strumienia gości (i pieniędzy).
W hotelu, w którym byłam, znajdował się akwapark z kilkunastoma zjeżdżalniami.
Nad morzem, a zwłaszcza w mieście, znajduje się mnóstwo kawiarni, gdzie można odpocząć, coś wypić (zwłaszcza kawę), wypalić sziszę, poczytać gazetę, a nawet pooglądać telewizję. "Zestaw" egipskich kafejek pokażę osobno.
Egipska kawiarnia na pomoście |
W takim klimacie chce się bardzo dużo pić, ale nie może to być tylko woda (w ten sposób wypłuczemy z organizmu sole mineralne). Piwo, nawet butelkowe, jest słabsze niż u nas, również alkohole wydają się nieco rozcieńczone (co nie znaczy, że nie można się nimi upić!!). Napoje słodzone typu pepsi czy 7 Up warto rozcieńczyć wodą - są zbyt słodkie w tym upale (no i szkoda zębów).
Kapsle na żółto-białym ręczniku |
W Egipcie panuje bardzo duże nasłonecznienie. Spowodowane jest to małą ilością opadów i brakiem zachmurzenia, a także wysokością słońca na horyzontem. Latem słońce, w zależności od miejsca, świeci pod kątem od 80° do 90°.
Tu godzina 11:27, słońce niemal w zenicie (barowy zegar zwyczajnie stanął). W Hurghadzie jest ten sam czas co u nas, gdy obowiązuje czas letni.
Przy hotelowym barze |
Sporą część gości w hotelu stanowili Arabowie (niestety, nie miałam możliwości dowiedzieć się z jakich krajów, bądź regionów przyjechali). Tu kobiety w strojach kąpielowych (burkini), nawiązujących do tradycyjnych ubiorów muzułmanek.
To nie miejsce na rozważania o wychowywaniu dzieci, ale byłam pod wielkim wrażeniem (dzieci były zdumiewająco grzeczne). U nas czyni się z dzieci rozkapryszone bóstwa (bo to jedyne), tam rodziny są wielodzietne - każde dziecko jest jednym z kilkorga, zatem jest członkiem rodzinnego zespołu (pomaga rodzeństwu, nie kaprysi przy jedzeniu, samo pilnuje, by nie stracić z oczu rodziców).
Muzułmanki przy hotelowym barze |
Około godziny 18.00 plaże i baseny pustoszeją. Słońce chowa się za... budynkami, które o tej porze rzucają długie cienie. Nie, nie robi się chłodno, ale po całodziennym pobycie na plaży nadchodzi pora na inne zajęcia.
Jedna z plaż w Hurghadzie (nieopodal hotelu Hilton) |
Czas wyjść z basenu. Kiedy słońce osiąga zenit (no, prawie!), nadchodzi czas na obiad i/lub sjestę w cieniu, a kiedy zachodzi - najlepiej wrócić do pokoju, by odświeżyć się przed kolacją.
Nigdy nie dopadła mnie zemsta faraona, mimo, że myłam zęby korzystając z wody kranowej. Myślę, że w hotelach obowiązuje wysoki poziom higieny, ale... mam pewną teorię.
Otóż jedząc ziemniaki, trzeba to zrobić z wyczuciem (czy na pewno są dogotowane). Dawno temu, w Tunezji, zdarzyło mi się trafić na hotel, w którym nie umiano ich gotować - podawano je na pół twarde! Po takim specjale rzeczywiście można nabawić się kłopotów żołądkowych.
Obsługa hotelu (mnóstwo osób) pracuje całą dobę dbając o czystość i wygodę gości. Niemal zawsze personel jest płci męskiej. Tym razem jednak widziałam aż dwie kobiety zatrudnione przez hotel.
Egipcjanie są, moim zdaniem, ludźmi z fantazją. Spójrzcie na tę posadzkę - jest ułożona z nieregularnych (specjalnie docinanych) kamiennych wielokątów, idealnie dopasowanych.
A oto nawierzchnia promenady ciągnącej się wzdłuż morza (za linią hoteli, rzecz jasna). Częściowo wykonana jest z kamiennej mozaiki, a częściowo betonowa (prawdopodobnie). Tyle, że ów beton udaje płaskie kamienie (bruk) albo bale drewna i, w dodatku, jest pomalowany bardzo trwałą farbą. Komu innemu przyszłoby coś takiego do głowy i to na taką skalę?
To jedna z ulic Hurghady. Jeśli wybierzesz się na spacer, uzbrój się w cierpliwość. Każda z przejeżdżających pomarańczowo-granatowych taksówek (a jest ich mnóstwo) zatrąbi na Ciebie zachęcając do wzięcia kursu. Podobno w mieście tym obowiązuje nakaz trąbienia na turystów (niby po to, żeby nie wtargnęli na jezdnię). Taksówki, a przede wszystkim kolorową i różnorodną zabudowę ulic Hurghady zobaczycie w innych wpisach.
Hurghada - ulica wzdłuż morza |
Pod koniec dwutygodniowego pobytu człowiek zaczyna tęsknić za domem i swojskim jadłem. W końcu nic nie może wiecznie trwać. A jednak, wpatrując się w linię horyzontu, gdzie majaczy się jakiś ląd, ni stąd ni zowąd pojawia się choćby cień marzenia o kolejnych wakacjach. Ach, gdzie by tu pojechać, polecieć, popłynąć? Świat jest taki piękny (i wielki), życie krótkie, tylko finanse jakieś takie... zmizerniałe ;-P
Morze Czerwone |
Przesyłam spóźnione, ale jakże gorące pozdrowienia znad Morza Czerwonego!
Hm, przyznaję, nie kupiłam i nie wysłałam nikomu żadnej pocztówki z Egiptu (tylko SMS-y). Za to tę kartkę zrobiłam specjalnie dla Was :-)
Nie opowiedziałam wszystkiego co chciałam, możliwe więc, że powrócę do tematu. Czy podobała Wam się moja opowieść?
Zobacz też wpisy na tym blogu:
- Hurghada - deptak turystyczny
- Hurghada - Mohamed Said Street
- Hurghada - Al Fondok Street
- Hurghada - boczne ulice
- Hurghada cafe
Do poczytania w źródłach:
Geografia Egiptu
Pustynia Arabska
Ued
Hurghada
Ubiór muzułmański
e52.77.
Egipt fajny jest,j w chciał bym go przejść z plecakiem.
OdpowiedzUsuńZ pewnością byłaby to wyprawa dość ekstremalna ;-)
UsuńSuper relacja z podróży, czekam na kolejne :) Czegoś nowego dowiedziałam się o marmurze ;) i już wiem, żeby uważać na ziemniaki :D piękną kartkę wykonałaś! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Mam sporo zdjęć z Hurghady, trochę to potrwa nim je obrobię i uporządkuję, ale na pewno będą dalsze relacje. Pozdrawiam
UsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie, że Egipt to miejsce bardzo bliskie memu sercu. W dzieciństwie mieszkałam tam i od wielu lat marzę o ponownym odwiedzeniu tego kraju.
Mnie klątwa faraona dopadła kiedyś po powrocie z Tunezji ;)
Pocztówka piękna i zdjęcia ogólnie też :)
To wspaniale, że znasz Egipt. Z pewnością bardzo przyda mi się Twoja wiedza, liczę na jakieś merytoryczne wsparcie w następnych postach o Egipcie. Będę wdzięczna za informacje, czy wyjaśnienia. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
UsuńOpowieść podobała się, chociaż na zdjęciach brakowało mi... narratora.
OdpowiedzUsuńCieszę się i wyjaśniam, że narratorka skrzętnie ukrywała się z drugiej strony obiektywu :-D
UsuńNo właśnie: ukrywała się! A przecież można aparat odwrócić. Zrobisz tak, Aniko?
UsuńMoże..., ale następnym razem jak będę w Egipcie :-D
UsuńNigdy nie byłam, kiedyś bardzo chciałam się tam wybrać, ale patrząc na to co się dzieje teraz na świecie wolę trzymać się z daleka od ludzi pochodzenia arabskiego.
OdpowiedzUsuńRównie dobrze można zginąć na krajowych pasach dla pieszych. W Egipcie jest bezpiecznie, przynajmniej w Hurghadzie, tak uważam. Dyskretne przejawy niektórych zabezpieczeń pokażę w jednym z następnych wpisów o Egipcie. Za to, rzeczywiście, wstrzymałabym się przed podróżą do Tunezji - tam służba bezpieczeństwa jest słabo rozwinięta.
UsuńMimo Twoich zapewnień nadal mam obawy :)
UsuńBardzo ciekawa fotorelacja. Wiele pięknych zdjęć. :)
OdpowiedzUsuń