15 listopada 2016

W Moim Lesie - wrzesień

Po powrocie z wakacji znów odwiedzałam Mój Las. Znajdowałam znane mi już rośliny - jedne z nazwy gatunkowej, inne tylko z widzenia. Większość przekwitła lub kończyła kwitnienie, ale niektóre jak np. słoneczniki bulwiaste, dopiero je rozpoczynały. Oto kilka wybranych roślin, z których jedną przedstawiam bliżej.
Dodam jeszcze, że nie będzie relacji z sierpnia, gdyż w Moim Lesie byłam tylko raz.

Jasnoniebieskie tło nazwy roślin oznacza tyle, że dany gatunek został omówiony i pokazany na tym blogu (wystarczy kliknąc w nazwę, by zobaczyć stosowny wpis).

Zawciąg pospolity, zawciąg nadmorski (Armeria maritima) - gatunek rośliny należący do rodziny ołownicowatych
Liść brzozy brodawkowatej, brzozy zwisłej (Betula pendula Roth), drzewa z rodziny brzozowatych (Betulaceae Gray).
Dziewanna (Verbascum L.) – rodzaj roślin należący do rodziny trędownikowatych. Prawdopodobnie jest to dziewanna wielkokwiatowa (Verbascum densiflorum Bertol.)
Krwawnik pospolity (Achillea millefolium L.) – gatunek rośliny z rodziny astrowatych.
Słonecznik bulwiasty, topinambur (Helianthus tuberosus L.) – gatunek rośliny z rodziny astrowatych,
Wierzbownica kosmata (Epilobium hirsutum L.) – gatunek rośliny z rodziny wiesiołkowatych (Onagraceae). Kwitnie od czerwca do sierpnia(września).
Nawłoć kanadyjska (Solidago canadensis L.) – gatunek rośliny wieloletniej, należący do rodziny astrowatych. Kwitnienie zaczyna się w lipcu i trwać może do października, najbardziej intensywne jest od połowy sierpnia do końca września.
Szczotlicha siwa (Corynephorus canescens L.) – gatunek byliny z rodziny wiechlinowatych. Trawa o wysokości do 35 cm, tworząca gęste kępki.  Źdźbła wzniesione lub nieco odchylone, koloru siwo-sinozielonego. Jest ważną rośliną pionierską przyczyniającą się do utrwalania piasków.
Mietlica (Agrostis L.) – rodzaj wieloletnich roślin zielnych należących do rodziny wiechlinowatych.
Włośnica sina (Setaria pumila (Poir.) Roem. & Schult.) – gatunek rośliny jednorocznej należący do rodziny wiechlinowatych.
Muchomor czerwony (Amanita muscaria (L.) Lam.) – gatunek grzybów należący do rodziny muchomorowatych (Amanitaceae).

A teraz roślina, którą spotykam nad zbiornikami wodnymi w Moim Lesie. Zawsze wydawało mi się, że jest to jakiś gatunek mięty, tyle, że nijak nie mogłam go ustalić. Dopiero niedawno, przeglądając zdjęcia roślin z rodziny jasnotowatych, natrafiłam wreszcie na nazwę gatunkową - jest to karbieniec pospolity, zwany błotnikiem lub głuszycą. Oprócz tego, że posiada właściwości lecznicze (stosowany w leczeniu nadczynności tarczycy), jest także ładną, a przynajmniej bardzo estetyczną rośliną.

Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus L.) – gatunek byliny z rodziny jasnotowatych. Nazwy ludowe - błotnik, głuszyca. Występuje w całej niemal Europie oraz w dużej części Azji. W Polsce jest pospolity na całym obszarze.
Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus L.) osiąga wysokość od 30 do 80 cm. Ulistnienie nakrzyżległe. Liście szeroko lancetowate do eliptycznych, u nasady pierzastoklapowane od 4 cm szerokości i do 10 cm  długości, na brzegu piłkowane lub głęboko ząbkowane.
Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus L.) – kwiaty w gęstych nibyokółkach w kątach górnych liści. Korona 4-5 mm długości, biała, czerwono nakrapiana, podzielona na 4-5 prawie jednakowych łatek, bez wyraźnych warg. 2 wyraźne pręciki i 2 przekształcone w nitkowate prątniczki. Kielich o 5 szydlastych ząbkach, rurka gardzieli owłosiona. Kwitnie od lipca do września.
Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus L.) –  porasta brzegi wód, szuwary i inne miejsca zabagnione lub błotniste. Posiada właściwości lecznicze.
Karbieniec pospolity (Lycopus europaeus L.) obniża wydzielanie tyroksyny (hormon tarczycy) i reguluje obieg jodu przy stwierdzonej nadczynności tarczycy i wynikających z niej schorzeniach, jak: palpitacje serca, pocenie się i ogólny niepokój. Termin zbioru ziela - od lipca do września.


&&&&&&&&&&&&&&&&&


We wrześniu przydarzył mi się krótki, ale dość intensywny epizod - eksperymentowanie z poruszaniem aparatu podczas wykonywania zdjęć przy dużej przysłonie, a dzięki temu - z długim czasem naświetlania. Kombinowałam z góry na dół i odwrotnie, a także na boki. Zabawa była przednia i pełna niespodzianek, wymagała też zsynchronizowania różnych części ciała, by poruszyć aparatem we właściwym momencie, niezbyt szybko, ale i nie za wolno.
Oto jeszcze kilka kadrów z tamtego okresu:

ISO 200, f22, czas 1/5 s
ISO 200, f36, czas 1/1,6 s

W słabo oświetlonych miejscach, pomimo długiego czasu migawki, niekiedy barwy wychodziły zbyt blado. Np. w przypadku poniższego zdjęcia, jedynym ratunkiem wydała mi się konwersja do czerni i bieli...

ISO 200, f29, czas 1/2 s

Wyobraźcie sobie, że przez ten cały czas chodziłam po lesie ze statywem na ramieniu!
Kiedyś wspomniałam, że wolę fotować z ręki i zupełnie brak mi pomysłu na to, w jakich okolicznościach (rodzaj kadru) miałby mi się przydać statyw. Jednocześnie posiadając go od pewnego czasu ganiłam się w myślach za to, że go nie używam. Tego lata zaczęłam więc zabierać go ze sobą na wędrówki po lesie - raz, drugi, trzeci i pewnie dziesiąty i... nic! Zawsze się jakoś wymigałam.
Jednak po iluś tam zdjęciach, gdy zmęczyłam się, a nawet znudziłam całym tym potrząsaniem, pomyślałam, że może warto byłoby wypakować statyw z futerału i zrobić nieporuszone zdjęcie z ustawieniem na... długi czas? Specjalnie odszukałam więc miejsce gdzie tydzień wcześniej zrobiłam powyższy kadr (wydał mi się dość interesujący) i ze statywem powtórzyłam go. Czy wypadł ciekawiej, trudno mi w tej chwili ocenić. W końcu był to kolejny eksperyment. Odnotowałam jednak w czeluściach świadomości, że pomimo panującego w tym miejscu mroku, wyszło całkiem ostro.

ISO 200, f25, czas 1/2 s

Statywu nie używałam od tak dawna, że niemal zapomniałam jak go rozstawić, a potem odpowiednio ustawić i unieruchomić. Postanowiłam jednak zmierzyć się z nim i chociaż przećwiczyć, no i sprawdzić jak szybko, w razie nagłej potrzeby, uda mi się go przysposobić do działania. Okazało się, że trwało to... minutę, może dwie i już mogłam fotografować.
Tak się złożyło, że oba kadry zrobiłam z czasem 1/2 sekundy. To tak długi czas, że nie ma mowy, by zrobić nieporuszone zdjęcie z ręki. Przyjęłam do wiadomości, że w takiej sytuacji (słabe oświetlenie i/lub duża przysłona) są dwa wyjścia - albo celowe, "ahtystyczne" poruszenie, albo... statyw.

ISO 200, f 7,1, czas 1/30 s

Szkoda, że nie mam pilota, albo wężyka do uruchamiania migawki, co wyeliminowałoby ewentualne poruszenie podczas wciskania spustu, ale po pewnym czasie przypomniałam sobie o możliwości wykonania zdjęcia z opóźnieniem 2 s. Odnotowuję zatem, że 25 września br., tuż przed godziną 15:30, z własnej i nieprzymuszonej woli użyłam statywu, znalazłszy w końcu powód do jego użycia 😊.



e82.80.

karbieniec pospolity, Lycopus europaeus, karbieniec pospolity zdjęcia opis, Lycopus europaeus zdjęcia opis, karbieniec pospolity chwile zachwycone, Lycopus europaeus chwile zachwycone,


10 komentarzy:

  1. Cudownie! I chyba jeszcze ciepło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna leśna fotoopowieść. Drugie zdjęcie jest niezwykłe. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post - większość z tych roślin też widuję, jedynie zawciąg nie rośnie w moich okolicach. Bardzo ciekawe te poruszone zdjęcia, wyszły jak malowane. Statyw też mam, i też go nie używam... Przydaje się przy zdjęciach nocnych, o wschodzie i zachodzie słońca oraz przy makro "studyjnym" (czytaj: bukiet kwiatów ustawiony na biurku i pierścienie do makro). Czas się będzie z nim przeprosić, tylko przy takiej pogodzie motywacji brak:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy odrobinie szczęścia i wprawy, poruszone zdjęcia wychodzą właśnie z efektem malarskim. Do statywu na pewno też jakoś dojrzejesz - na swój sposób :-)

      Usuń
  4. Zdjęcia prawdziwie artystyczne....pięknie pokazujesz naturę....
    Jestem jak zwykle pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobały Ci się te kadry :-)

      Usuń